[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tymczasowe - dokończyła za niego.
Było w jej głosie coś, co już kiedy słyszał. Wtedy, kiedy nie chciała pojechać z nim do Wirginii. I
kiedy nie chciała przyjąć wynagrodzenia.
- Hetty, posłuchaj...
- Nie, to ty mnie posłuchaj, Jaks. Przesłuchiwałam z tobą kandydatki na opiekunki i jedna z nich mi
się spodobała. To znaczy, że nie będę ci już dłużej potrzebna. Obejrzałam z tobą domy i jeśli chcesz
mojej rady, to kup ten stojący najbliżej miejsca, w którym trzymasz swoją
łódz. Nie jest idealny, ale widzę, że ci się podoba. Pasuje do ciebie. - Chciał jej przerwać, ale
powstrzymała go ruchem dłoni. - Nie, pozwól mi skończyć. Jaks złożył ręce na piersi i oparł się o
blat.
- Słucham.
Na moment wytrąciło ją to z rytmu. Potem powiedziała mu, że przede wszystkim ma rodzinę, za
którą czuje się odpowiedzialna. A poza tym musi znalezć jakąś pracę, póki jeszcze w gazetach
znajduje ciekawe oferty.
- Bo to sprawa cykliczna. Czytałam kiedyś książkę słynnego ekonomisty, który twierdził...
- Hetty...
- Twierdził, że niezależnie od tego, kto kieruje gospodarką, pewne...
- Hetty...
- Co? Staram się ci wytłumaczyć, dlaczego każde z nas powinno zająć się swoją przyszłością i nie
tracić czasu na...
- Za dużo czytasz. A także za dużo mówisz, kiedy próbujesz coś ukryć.
Hetty ze zdumienia otworzyła szeroko usta. Znów zauważył niewielkie nadłamanie lewego górnego
kła. Twierdziła, że stało się to podczas gry w siatkówkę. Innym razem winiła za to upadek na
rowerze.
Ciekaw był, co jej tak naprawdę się stało.
ROZDZIAA DZIESITY
Jaks ostrożnie dobierał słowa.
- Dla ciebie najważniejsza jest rodzina i praca. To zrozumiałe.
- Oczywiście, że tak. To dlatego... Ignorując jej słowa, Jaks kuł żelazo, póki gorące.
- Dla mnie najważniejsza jest Sunny. Ona musi mieć prawdziwą matkę, a nie serię opiekunek. Do tej
pory w jej życiu niewiele było stabilności. W tej książce o wychowaniu dzieci, którą czytam, duży
nacisk kładą właśnie na stabilność, szczególnie w pierwszych latach rozwoju dziecka.
Tym razem mu nie przerwała. Wciąż była ostrożna i gotowa do obrony, ale Jaks wyczuwał, że jest
coraz bardziej zainteresowana jego słowami, że być może w końcu połknie haczyk, którym macha
jej przed nosem.
- Zgadzasz się z tym?
- Tak, oczywiście. Ale z referencji pani Clark wynika, że w poprzednim miejscu przepracowała
czternaście lat. Odeszła dopiero wtedy kiedy najmłodsze dziecko pojechało do szkoły z internatem.
To znaczy, że jest odpowiedzialna i poważnie traktuje pracę.
- A także, że ma swoje przyzwyczajenia. Małe dziecko potrzebuje kogoś bardziej elastycznego.
- Wydawało mi się, że wspominałeś o stabilności.
- Istnieje coś takiego jak elastyczna stabilność. Co? Nie zgadzasz się ze mną? - spytał, kiedy uniosła
brwi.
- No, może... Dobrze. A Rosie? Ona na pewno nie ma jeszcze żadnych przyzwyczajeń i jest dość
młoda, żeby...
- %7łeby znalezć sobie faceta i wyjść za mąż. Hetty ujęła się pod boki.
- Widzę, że chcesz to wszystko jak najbardziej skomplikować. Poprosiłeś mnie o opinię? Dobrze,
powiedziałam ci, co myślę. W życiu nic nie jest pewne. Trzeba się starać i mieć nadzieję, że się uda.
Na tym polega twoja elastyczna stabilność!
- Widzisz? Wiedziałem, że zrozumiesz.
Jeśli chciał ją sprowokować - a chciał - to mu się wspaniale udało. W oczach Hetty rozbłysły iskry
gniewu. Na jej policzki wystąpiły rumieńce.
- Posłuchaj mnie uważnie! Jeśli chcesz dla tego dziecka być ojcem, to przede wszystkim ty musisz
się nauczyć, jak być elastycznym!
- Więc mnie tego naucz.
- Co takiego?
- Naucz mnie być elastycznym. Kobiety są w tym podobno bardzo dobre.
Wciąż zła, przyznała, że niektóre owszem. Pózniej chyba zmęczyła ją ta walka.
- Jaks, ja wiem, że masz powody, by czuć się niepewnie, ale...
Teraz przyszła jego kolej na oburzenie.
- Niepewnie! Skąd ci przyszło do głowy, że jestem niepewny?
- Nie krzycz! Obudzisz małą. Właśnie o to mi chodzi. Mężczyzni tak właśnie reagują, kiedy kobieta,
z którą dyskutują, ma rację. Wściekają się, krzyczą, zaczynają rzucać przedmiotami albo... - Hetty
zamilkła i przygryzła wargę.
- Myślałem, że ten twój świętej pamięci mąż był chodzącym ideałem.
Ledwo wyrzekł te słowa, zrozumiał, że popełnił błąd.
- Bo to prawda - przyznała szeptem. - To mój ojciec miał gwałtowny charakter. I zięć.
O cholera! To stąd ten nadłamany ząb. Jeśli to sprawka tego jej zięcia, to zabije faceta, jeśli tylko się
do niej zbliży.
- Hetty, twój ojciec nie żyje. A ten twój niby zięć to przecież w gruncie rzeczy żaden krewny. Czy
nie czas, byś zapomniała o przeszłości i zaczęła wszystko od nowa? Może nawet zdobędziesz się na
tę elastyczność, której brak mi zarzucasz?
Hetty westchnęła głęboko. Unikała jego spojrzenia. Jaks bał się jednak jeszcze triumfować. Już
dawno się tego nauczył.
No; poddaj się, kochana! Balansujesz na krawędzi i dobrze o tym wiesz.
- Przykro mi z powodu twojej rodziny, Hetty. Moja też się nie sprawdziła. To nas łączy. Dopóki ode
mnie będzie to zależało, Sunny nigdy nie poczuje się odrzucona. Moja córka będzie miała wszystko!
- Dobrze.
- Dom, psa, może nawet kota. Zwiętego Mikołaja i wielkanocnego zajączka, kogoś z rodziny, kto
będzie
chodził na wywiadówki i podziwiał ją w szkolnych przedstawieniach. Kto będzie ją rozpieszczał,
pielęgnował, kiedy skaleczy sobie kolano. Trzymał za rękę, kiedy będzie jej smutno i zle...
- Dobrze.
- Kogoś, kto... - Jaks dopiero teraz zrozumiał. Co takiego?
- Mówię, że dobrze - powtórzyła cierpliwie Hetty. -Zgadzam się. Przekonałeś mnie.
- Zgadzasz się?
- Przecież mówię.
Ledwo się powstrzymał, by z dzikim okrzykiem radości nie wziąć jej na ręce i nie podrzucić do
góry.
- Chcesz to na piśmie? - spytała ostrożnie. - Prawnicy są dobrzy w kontraktach, więc przygotuj
umowę, a ja ją podpiszę. Ale najpierw uważnie przeczytam.
- Hej, no... to super. Jaks wyciągnął ramiona. Hetty cofnęła się o krok.
- Czy nie powinniśmy tego podsumować pocałunkiem?
Hetty pokręciła głową.
- Musimy uzgodnić wszystkie zasady. Obowiązujące obie strony. %7ładnych pocałunków. To będzie
umowa wyłącznie o pracę. To, co zdarzyło się w przeszłości, już... nigdy się nie powtórzy.
Jaks spojrzał na nią spod oka.
- Co to znaczy: już nigdy się nie powtórzy? Hetty, bądz rozsądna. Za pózno, by zmieniać zasady.
Jako moja żona będziesz spać w moim łóżku do końca ży...
- Jako kto?
- %7łona. A ty myślałaś, że o czym ja mówię?
- No... O niani dla Sunny. Zamiast pani Clark albo Rosie. Dla elastycznej stabilności. Dla dobra
dziecka.
Jaks przymknął oczy, modląc się o cierpliwość. Podejrzewał, że przez najbliższe kilkadziesiąt lat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]