[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gorączkowego szału chorego serca. Ten ostatni oszałamia, ale przem3a, pierwsze przeciw-
²p u k i t ier e  jak siÄ™ to traktuje.
²p v inneg e t n t r  óiÅ› popr.: czym innym jest natura.
²p w tyk edn n dr gi  óiÅ› raczej: potyka jedno o drugie.
²p x e yte ny  óiÅ›: bezużyteczny.
no alis Henryk Ofterdingen 50
nie, oznacza jasno granice każdej pojedynczej zjawy, sprzyja wytworzeniu się stosunków
i zszeregowaniu²p y ich obok siebie, a trwa wiekuiÅ›cie, samo przez siÄ™. MÅ‚ody poeta nie
może być nigdy zanadto chłodny, nigdy nadto rozważny. Pierwszym warunkiem melo-
dyjności słowa jest umysł uważny i spokojny. Tworzy się zawikłana paplanina, gdy burza
syczy w duszy i rozb3a uwagę na drzazgi drgające, co razem daje wrażenie bezmyślności.
Jeszcze raz powtarzam, prawóiwie wielki umysł jest jak światło słońca spokojny i wrażli-
wy, jak ono elastyczny i przenikliwy, podobnie potężny i niepostrzeżenie óiałający. We
wszystkim podobny jest owemu drogocennemu żywiołowi, który rozświeca równomier-
nie wszystko, a ukazuje przeróżne rzeczy w ich nieskończonej rozmaitości. Poeta jest jak
stal czysty, wrażliwy jak najcieńsza nić szkła i twardy jak niepodatny krzemień.
 Czasem sam to odczuwałem  rzekł Henryk  że w chwilach najsilniejszego
napięcia uczuciowego i myślowego, mniej się czułem swobodny, jak w czasach innych,
gdy mogÅ‚em sobie bez celu choóić i zajmować siÄ™ wszystkim, do czego²¹p miaÅ‚em ocho-
tę. W chwilach tych przenikał mnie surowy duch jakiś i dawał moc, że mogłem uży-
wać każdego zmysłu wedle woli, każdą myśl jakby ciało rzeczywiste obracać i oglądać ze
wszystkich stron. Stawałem u warsztatu ojca i cieszyłem się, gdym mu zdołał dopomóc
lub coś wykonać zręcznie. Zręczność miała zawsze dla mnie niepokonany urok siły, co
wzmacnia. I, zaprawdę, daje ona trwalszą i jaśniej w świadomości rysującą się rozkosz,
jak²¹¹ owo rozpierajÄ…ce piersi uczucie poóiwu nad rozrzutnÄ… wspaniaÅ‚oÅ›ciÄ… przyrody.
 Ale nie myśl  rzekł Klingsohr  że ja ganię i lekceważę. Tylko musi ono płynąć
samo i nie należy szukać go i sprowaóać sztucznie. To, że danym jest nam tak skąpo, jest
wielkim dobroóiejstwem. Gdyby pojawiało się częściej, nużyłoby i osłabiało. Nie podobna
się wyrwać szybko z tego słodkiego oszołomienia, które po nim następuje i powrócić do
regularnego, żmudnego zajęcia. Rzecz to podobna do słodkich snów porannych, z których
rozmarzającego wiru trzeba się wyrwać przemocą, jeśli się nie chce popaść w coraz to
baróiej gnębiące znużenie i całego dnia przeżyć w stanie chorobliwego wyczerpania.
Poezja żąda  ciągnął Klingsohr dalej  by ją traktowano jako arcyóieło, jako trud-
ną i poważną sztukę. Stając się jedynie rozkoszą, przestaje być poezją. Poecie nie wolno
biegać cały óień po próżnicy i polować na obrazy i uczucia. To jest droga zgoła fałszy-
wa. Czyste, otwarte serce, zdolność i gibkość w myśleniu i obserwowaniu i zręczność
w obracaniu wszystkich swych zdolności w pracę, w której one wzajemnie się ożywia-
ją, a wreszcie przymiot wytrwałości w tej pracy oto wymagania poezji prawóiwej. Jeśli
chcesz słuchać mych rad, to staraj się, by nie minął ni jeden óień, w którym byś nie
wzbogacił swych wiadomości i nie przyswoił sobie jakiejś umiejętności. Miasto obfitu-
je w mistrzów różnych zawodów. Mamy tu kilku doświadczonych mężów stanu, kilku
światłych i zdolnych kupców. Można tutaj bez wielkich trudności zapoznać się z wszyst-
kimi stanami, wszystkimi rękoóiełami, wszystkimi niemal stosunkami i wymagania-
mi społeczeństwa óisiejszego. Ja, chętnie pouczę cię o stronie technicznej naszej sztuki
i najciekawsze utwory z tobą przeczytam. Możesz przychoóić na goóiny nauki Matyldy,
bęóie cię też i ona chętnie uczyć gry na gitarze. Zawsze jedno zajęcie bęóie przygoto-
wywać do drugiego, gdy w ten sposób dobrze spęóicie óień, to potem rozmowa, miła
rozrywka wieczorem w towarzystwie lub poóiwianie pięknego krajobrazu daóą wam
wiele rozkoszy, nie obciążając przesytem.
 Co za rozkoszne życie otwierasz przede mną, drogi mistrzu  wykrzyknął Henryk.
 Pod twoim kierunkiem poznam dopiero, jak szlachetny i wzniosły cel stoi przede mną
i pocznę żywić naóieję, że przy twej pomocy może go kiedyś osiągnę.
Klingsohr ucałował go serdecznie. Matylda przyniosła im śniadanie, a Henryk spytał
ją wzruszonym głosem, czy zgoói się wziąć go za kolegę w nauce i za ucznia swego.  Zdaje
mi się, że zostanę twym uczniem na zawsze  rzekł, gdy Klingsohr oddalił się nieco.
Pochyliła się ku niemu nieznacznie. Objął ją ramieniem i ucałował usta zarumienionej
óiewczyny. Odsunęła się łagodnie, ale jakby w nagrodę, podała mu z óiecięcą swobodą
różę odpiętą od piersi. Potem zajęła się koszykiem. Henryk spojrzał na nią z zachwytem,
ucałował różę, przypiął ją do swej piersi, a potem podążył za Klingsohrem. Stał on opodal
i spoglądał w stronę miasta.
²p y ereg nie  óisiaj: uszeregowanie.
²¹p d eg i e t  óiÅ› popr.: mieć ochotÄ™ na co.
²¹¹tr k  óiÅ› popr.: niż.
no alis Henryk Ofterdingen 51
 Którędyście przyjechali tutaj?  spytał poeta.
 Przez te wzgórza, tam, w dali gubi się nasza droga.
 Zwieóiliście pewnie piękne okolice?
 Jechaliśmy prawie bez przerwy cudną drogą.
 I twoje miasto ojczyste pewnie pięknie położone?
 Okolica jest dosyć urozmaicona, ale dosyć tam óiko i nade wszystko brak rzeki.
Woda to oko krajobrazu.
 Opowiadanie twe wczorajsze o podróży  rzekł Klingsohr  zajęło mnie baróo.
Zauważyłem, że towarzyszem twoim była poezja. Współpodróżni twoi i luóie napotykani
nieświadomie byli jej narzęóiami. W pobliżu poety wszystko staje się poezją. Ojczyzna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •