[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyrywał Haviga z depresji.  Obawiam się, że zapomniałeś o bardziej przyziemnych możliwościach.
Zwykły despotyzm jest do przeżycia, bo zawsze kiedyś się kończy. Zapominasz, że my, Mauraiowie,
mogliśmy pozostawić po swoich badaniach nad biologią o wiele gorszą spuściznę.
 Co?  Havig rzeczywiście się obudził z odrętwienia.
 Zaostrzony metal może służyć do rozgarniania żaru albo do zadawania ran  oznajmił
Keajimu.  Materiały wybuchowe mogą oczyścić drogę ze spiętrzonych skał albo z niewygodnych
ludzi. Narkotyki... cóż, to jest zagadnienie, które zaprząta umysły naszego rządu na supertajnych
naradach. Opracowano narkotyki, które działają nie tylko stymulująco, czy halucynogennie. Pod ich
wpływem człowiek zaczyna wierzyć we wszystko, co mu się wmówi. Zupełnie jak we śnie, kiedy
umysł tworzy złudzenie kolorów, dzwięków, szczęścia czy strachu, przeszłości lub przyszłości...
Zastanawiamy się, do jakiego stopnia możemy stosować ten preparat w celu uspokojenia naszych
najgorszych rebeliantów. I prawie się cieszę z wiadomości, że hegemonia federacji upadnie, zanim
ten problem stanie się powszechnie znany. Oznacza to, że sytuacja w przyszłości nie powstała z
naszej winy.  Keajimu pochylił się do Haviga.  Ale ty, mój biedny podróżniku w czasie, musisz
wybiegać myślami o wiele dalej niż marne sto lat do przodu. Dzisiaj wieczorem zapomnij o tym.
Obserwuj gwiazdy, wąchaj kadzidło, wsłuchaj się w śpiew ptaków, poczuj zapach bryzy. Stań się
jednością z Ziemią.
*
Siedziałem samotnie za biurkiem w swoim domku w Senlac. Był listopad 1969 roku, noc
wyjątkowo pogodna i nadzwyczaj mrozna. Na szybach utworzyły się lodowe kwiaty. Z adaptera
rozbrzmiewała symfonia Mozarta. Czytałem wiersze Yeatsa. W zasięgu ręki stała szklaneczka
whiskey i czasami przypominało mi się pod wpływem tych wierszy coś miłego. Ogólnie było to
miłe zajęcie dla starego człowieka.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Mruknąłem do siebie mało cenzuralne słowo i wstałem, żeby
otworzyć. Po drodze układałem sobie jakąś ważną wymówkę, żeby pozbyć się intruza. Na dodatek
pod nogami zaczął mi się plątać kot i o mało się nie przewróciłem. Trzymałem tego przeklętego
kota jedynie dlatego, że był ulubieńcem Kate. Kiedy umarła, był jeszcze młody, a teraz jego żywot
dobiegał już końca...
Otworzyłem drzwi i zaraz owiał mnie mróz. Przed domem stał mężczyzna trzęsący się z zimna,
ponieważ był w stroju zupełnie nieodpowiednim na tę porę roku. Zredniego wzrostu, szczupły,
jasnowłosy, o kanciastych rysach. Trudno było kreślić jego wiek, chociaż twarz miał pobrużdżoną
zmarszczkami. Mimo że pięć lat tego człowieka nie widziałem, nie mogłem go nie rozpoznać.
 Jack!  krzyknąłem i poczułem niepokój.
Wszedł do środka, zamknął drzwi i oznajmił cicho, bez emocji:
 Doktorze, musisz mi pomóc. Moja żona umiera.
Rozdział 12
 Dreszcze i gorączka, ból w klatce piersiowej, kaszel, lepka czerwona flegma... wygląda na płatowe
zapalenie płuc  stwierdziłem.  Niepokoją mnie bóle głowy, pleców i sztywnienie szyi. To z kolei
wskazuje na zapalenie opon mózgowych.
 Co można zrobić?  Havig siedział zniecierpliwiony na brzegu krzesła.  Są jakieś
antybiotyki?
 Owszem. Niezbyt mi się podoba przepisywanie leków pacjentowi, którego nie widziałem, i
pozostawienie leczenia w rękach laika. Wolałbym, żeby ją umieszczono pod namiotem tlenowym.
 Mogę to sprowadzić...  zaczął i natychmiast popadł w desperację.  Nie. Butla z gazem jest za
ciężka.
 Xenia jest młoda  pocieszałem go.  Streptomycyna powinna dać sobie radę.  Wstałem i
poklepałem go po plecach.  Spokojnie, synu, masz dość czasu. Możesz przecież wrócić natychmiast
po tym, jak zniknąłeś.
 Tego właśnie nie jestem pewien  wyszeptał i dopiero wtedy opowiedział mi całą historię.
W trakcie tej opowieści sam zacząłem się bać i może to nieco zaciemnić moją opowieść.
Dziesięć lat wcześniej, rozmawiając z jakimś pisarzem z Kalifornii, nie potrafiłem się powstrzymać i
wspomniałem mu o Mauraiach, o których usłyszałem od Haviga. Ich kultura mnie fascynowała,
mimo że niewiele w sumie wiedziałem. Sądziłem, że ten człowiek, doświadczony w pracy
wyobraznią, będzie potrafił zinterpretować część zagadek, które mnie nurtowały. Nie muszę
wspominać, że mówiłem o tym jak o wymyślonym świecie. Faktem jest, że mu o tym opowiedziałem,
a kiedy spytał, czy może to wykorzystać w swoich książkach, wyraziłem zgodę.
 Napisał te książki  wyznałem ze wstydem.  W jednej z nich przewidział nawet, że
Mauraiowie przeprowadzą tajną operację, żeby zniszczyć nielegalny reaktor jądrowy. A jeżeli agenci
Orlego Gniazda potraktowali to jako ślad?
 Masz tę powieść?  spytał Havig.
Przyniosłem książkę, którą zaczął natychmiast przeglądać.
 Nie sądzę, żeby trzeba było się tym przejmować  powiedział wreszcie, a jego twarz się
rozluzniła.  Pozmieniał imiona i inne szczegóły. Luki w twojej opowieści wypełnił własnymi
pomysłami, w większości nietrafionymi. Każdy, kto zna przyszłość, uzna to za przypadkową
zbieżność, która się często zdarza.  Zaśmiał się nerwowo.  To prawo wielkich liczb... Wątpię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •