X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To raczej niemożliwe, żeby mnie zaprosiła do swojego
stolika. Nie wyglądała na zbyt uszczęśliwioną, gdy przyszło
jej powitać na swoim przyjęciu niespodziewanego gościa
Greythorpeów.
- Och, nie tak trudno zrozumieć powody - odparł puł�
kownik, patrząc na delikatny profil Annis. - To, że za�
trzymałaś się w Manor, nikogo szczególnie nie zdziwiło,
zwłaszcza że mieliśmy ostatnio okropną pogodę. Nato�
miast to, że tu zostałaś, choć warunki na drogach znacz�
nie się poprawiły, stworzyło asumpt do różnych domysłów.
Mogło też wzbudzić podejrzenia oraz złość u tych, którzy
ze szczególnym zainteresowaniem śledzą wszelkie poczy�
nania Greythorpe ów. Zapewne zostałaś uznana za zagro�
żenie, gdyż ci ludzie lada dzień spodziewają się deklaracji
od dziedzica Greythorpe Manor.
- Myśli pan, że wicehrabia planuje publicznie ogłosić za�
miar poślubienia Caroline Fanhope? - zapytała przez ściś�
nięte gardło.
- Powiem szczerze, moja droga, że nie byłbym wcale
zaskoczony, bo choć wszyscy wiedzą, że Greythorpe i je-
166
go ojciec nigdy nie byli sobie bliscy, chłopak odziedziczył
po starym lordzie jedną cechę, mianowicie wielką dbałość
o formy. Nic więc dziwnego, że zwlekał z oświadczynami
z uwagi na okres żałoby. Natomiast z Caroline przyjazni się
od lat i mimo licznych sezonów w stolicy nie zainteresował
się poważnie żadną inną panną, przynajmniej z tego, co mi
wiadomo. Nic więc dziwnego, że wszyscy w tym domu ro�
bią sobie wielkie nadzieje.
- Tak, istotnie - przyznała niechętnie Annis, a serce ścis�
nęło jej się w piersi. - %7łeby jednak zaraz podejrzewać, że
mogłabym stanowić zagrożenie dla tak korzystnego maria�
żu... Nigdy w życiu! - zaśmiała się sztucznie, machając rę�
ką, co natychmiast zostało zauważone przez pewną osobę,
o której przed chwilą mówił pułkownik Hastie.
- Widzę, że twój gość świetnie się bawi w towarzystwie
naszego sąsiada - zwróciła się panna Fanhope do lorda
Greythorpea.
Wicehrabia, który przez cały czas dyskretnie obserwo�
wał tę parę, nie był tego wcale taki pewny.
- Owszem, można by tak powiedzieć - zgodził się jed�
nak uprzejmie. - Wiem, że znają się od lat, więc Hastie,
który, jak ci wiadomo, słabo sobie radzi w damskim to�
warzystwie, akurat przy pannie Milbank czuje się swobod�
nie. Co więcej, Annis niełatwo zaszokować, nie zachowuje
się też jak pensjonarka, dzięki czemu natychmiast zdobywa
sympatię ludzi pokroju pułkownika. Jak zresztą i pozosta�
łych mężczyzn, mówiąc szczerze.
Lord nie był wcale zdumiony, gdy poczuł na sobie bacz�
ny wzrok młodej damy o ponadprzeciętnej inteligencji. Nie
167
był też w najmniejszym stopniu zmieszany szczerością py�
tania, które do niego skierowała:
- Czy słuszne są moje domysły, że bardzo sobie cenisz
jej towarzystwo?
- Owszem, słuszne, Caroline - odparł cicho, a gdy deli�
katne powieki na moment opadły, zrozumiał, że nie musi
już mówić nic więcej o swoich intencjach.
Nie poczuł ani żalu, ani wyrzutów sumienia, mimo że
chodziło kobietę, z którą przyjaznił się od lat. Jeżeli już, to
raczej podziwiał godność, z jaką Caroline potrafiła prze�
łknąć tę gorzką pigułkę.
Co więcej, w jej zachowaniu nie było nic takiego, co ka�
załoby mu się obawiać, że po jego zupełnie jasnym, acz
subtelnie przekazanym wyznaniu młoda dama wpadnie
w rozpacz. Wiedział, że Caroline go szanuje, ale nie był
na tyle głupi, by przypuszczać, iż kiedykolwiek darzyła go
głębszym uczuciem. Po prostu pragnęła zostać jego żoną
dla wygodnego życia i zaspokojenia rodzinnych aspiracji.
Obce było mu także poczucie winy, bo ani razu, słowem
lub czynem, nie dał jej do zrozumienia, że zamierza po�
prosić ją o rękę.
To prawda, że odkąd stał się panem Greythorpe Ma-
nor, zaczął się poważnie zastanawiać nad ożenkiem, pró�
bując przy tym stworzyć wyimaginowany wizerunek ko�
biety, która byłaby dla niego najstosowniejszą partią. I to
także prawda, że gdy nie udało mu się znalezć piękności
o prostym, pełnym miłości sercu, doszedł do wniosku, iż
Caroline, a w każdym razie ktoś w jej typie, byłaby dla nie�
go najlepszą partnerką. Tak było jednak oczywiście, zanim
 168
pewna niezwykła młoda dama wkroczyła niespodziewanie
w jego życie, zmuszając go do przewartościowania swoich
nadziei i aspiracji.
Już wkrótce po ich pierwszym spotkaniu zaczął się
zmieniać jego stosunek do różnych spraw. Wciąż nie
posiadał się ze zdumienia, że sama obecność Annis
pod jego dachem wystarczyła, by zmienił się jego stosu�
nek do rodzinnego domu. Przez całe życie marzył tylko
o jednym, by uciec jak najdalej od tego miejsca, tym�
czasem teraz zaczęło mu się ono kojarzyć z uczuciem
błogiego zadowolenia. Zaczął myśleć o nim jak o swo�
im cudownym małym królestwie, i to tylko dlatego, że
mieszkała w nim panna Milbank.
Najbardziej jednak zdumiewała go skłonność, jaką do
niej odczuwał od początku ich znajomości. W jego życiu
było niewiele kobiet, z którymi utrzymywałby bliskie, acz
kompletnie platoniczne relacje, w każdym razie niewie�
le młodych i atrakcyjnych. Przez całe swoje dorosłe życie
nie miał najmniejszych kłopotów z przypisaniem przed�
stawicielek płci pięknej do konkretnej i wyraznie określo�
nej kategorii. Były więc damy bardziej dojrzałe, których [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.