[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i zamknięto dwie podziemne drukarnie, w których drukowano zakazane
książki.
- Jakiego rodzaju książki?
Mężczyzna nachylił się i szepnął:
- Myślę, że miały związek z nową modą idącą z Francji, zwaną
oświeceniem... Ale z pewnością chodzi tylko o jakąś przejściową
modÄ™...
Julia mrugnęła porozumiewawczo do Ricka, który był gotów wysłuchać
potoku informacji Alberta, po czym poszła za Rossellą do starej kuchni,
całej w marmurze.
- Mój mąż, jak już zacznie, to może tak ciągnąć cały dzień -
wyjaśniła Rossella, przechodząc przez pokój. - Jeżeli nie widzisz służby,
to dlatego, że po przykrym doświadczeniu z naszym ostatnim
pokojowym, Dantem, Albert nie chce już nikogo przyjąć - dodała. - I ma
trochę racji. Po mieście krąży zbyt wiele plotek...
Julia uznała, że nie należy dopytywać się o charakter tych
plotek i, milcząc, szła za Rossellą w górę po schodach.
>
Doszły do pokoju, który najwyrazniej od dawna musiał być zamknięty,
skoro Rossella otwierała go z takim wysiłkiem.
- Poczekaj tu chwilkę... - szepnęła kobieta, znikając w pokoju, by
otworzyć okiennice.
Zajaśniało cudownie i Rossella wykrzyknęła:
- No i proszę, chodz spojrzeć!
To była sypialnia z posadzką w białą i czarną terrakotę. Pod ścianą stało
łóżko zasłane na zielono. I jeszcze okrągły stolik zastawiony wielką
ilością różnych miłych drobiazgów, lustro, miska na wodę i druga
miska, w kwiatki.
- To był pokój Penelopy... - wyjaśniła Rossella. - Kiedy
zamieszkaliśmy tu z Albertem, postanowiliśmy pozostawić wszystko
tak, jak było.
Julia pokręciła się trochę po pokoju, który należał niegdyś do Penelopy,
wdychając duszną wilgoć i jednocześnie jakiś
bardzo przyjemny, delikatny, słodkawy zapach. Potem przystanęła przed
wielkim obrazem:
- To ona? - spytała cichutko.
- Tak. Piękna, prawda? - odpowiedziała Rossella, podchodząc bliżej.
- Przepiękna... - wyszeptała Julia, starając się zapamiętać każdy
szczegół obrazu.
To był portret dziewczyny o jasnych, długich włosach, przewiązanych
błękitną wstążką. Dziewczyna stała tuż obok otwartego okna. W tym
samym pokoju, w którym były teraz.
- Czy to autoportret? - spytała Julia, wpatrując się w spojrzenie
Penelopy.
- O, nie. Ten obraz podarował jej Ulysses, kiedy poprosił ją o rękę.
Namalował to jakiś mistrz flamandzki, którego nazwiska nie pamiętam.
Julia nie mogła oderwać oczu od obrazu.
- Jest bardzo podobna, wiesz? - powiedziała Rossella. - Dlatego
chciałam ci go pokazać.
Z dziedzińca dobiegło wołanie Alberta, które w jednej chwili zmąciło
niezwykłą atmosferę pokoju.
- Hej, panie! Macie zamiar nas porzucić?
- Myślę, że wypada wrócić do tego starego zrzędy - roześmiała się
Rossella, zamykajÄ…c znowu okiennice.
Dopiero w tym momencie dotarło do Julii, że coś się tu nie zgadza.
k.**««-»» .« %.i»'Alymfumm»)u _
r-.....
Rick słuchał swoj ego rozmówcy ze zgnębioną miną. Albert  uniósł
się, by umożliwić Rosselli i Julii powrót na ich miejsca, po czym podjął
wÄ…tek.
- Tak więc, jak ci powiedziałem, zdecydowaliśmy się przejąć dom
Saurich i dlatego nas tu znalezliście.
Rick pokrótce streścił Julii całą historię:
- Rodzina Saurich wygasła, kiedy Penelopa przyjęła nazwisko
Moore.
 O kurczę" - pomyślała Julia.
- W mieście wybuchła drobna awantura, kiedy się dowiedziano, że
mała Penny zakochała się w cudzoziemcu. Z Północy, na dodatek.
- Właśnie tak - wtrącił Albert. - Nie mówię, że to był skandal, ale...
coÅ› w tym rodzaju.
Julia spojrzała na Ricka. On kiwnął spokojnie głową, najwyrazniej nie
zdajÄ…c sobie jeszcze sprawy z tego, co odkryli.
Pan Caller pogładził wąsy i spytał, powracając do głównego tematu:
- Nie wyjaśniliście nam jeszcze, dlaczego jesteście w Wenecji. To
daleka podróż, z Anglii.
- Szukamy kogoś - wyjaśnił Rick - a ponieważ był to przyjaciel
Ulyssesa Moorea, pomyśleliśmy, że mógł być również waszym
znajomym. Nazywał się, znaczy, nazywa się... Peter Dedalus.
Nazwisko zegarmistrza zawisło w powietrzu jak dym. Czas mijał, a
Caller nie robił wrażenia, że wie, o kogo chodzi.
122
Rick słuchał swojego rozmówcy ze zgnębioną miną. Albert uniósł się,
by umożliwić Rosselli i Julii powrót na ich miejsca, po czym podjął
wÄ…tek.
- Tak więc, jak ci powiedziałem, zdecydowaliśmy się przejąć dom
Saurich i dlatego nas tu znalezliście.
Rick pokrótce streścił Julii całą historię:
- Rodzina Saurich wygasła, kiedy Penelopa przyjęła nazwisko
Moore.
 O kurczę" - pomyślała Julia.
- W mieście wybuchła drobna awantura, kiedy się dowiedziano, że
mała Penny zakochała się w cudzoziemcu. Z Pół-
r
nocy, na dodatek.
- Właśnie tak - wtrącił Albert. - Nie mówię, że to był skandal, ale...
coÅ› w tym rodzaju.
Julia spojrzała na Ricka. On kiwnął spokojnie głową, najwyrazniej nie
zdajÄ…c sobie jeszcze sprawy z tego, co odkryli.
Pan Caller pogładził wąsy i spytał, powracając do głównego tematu:
- Nie wyjaśniliście nam jeszcze, dlaczego jesteście w Wenecji. To
daleka podróż, z Anglii.
- Szukamy kogoś - wyjaśnił Rick - a ponieważ był to przyjaciel
Ulyssesa Moorea, pomyśleliśmy, że mógł być również waszym
znajomym. Nazywał się, znaczy, nazywa się... Peter Dedalus.
Nazwisko zegarmistrza zawisło w powietrzu jak dym. Czas mijał, a
Caller nie robił wrażenia, że wie, o kogo chodzi.
y
- Peter, jest doskonałym rzemieślnikiem... zegarmistrzem,
specjalistą od zegarów, ściśle biorąc - wyjaśnił Rick. Potem nachylił się,
sięgnął po plecak i zaczął w nim grzebać. - O, proszę, ten zegarek na
rękę jest jego roboty.
Albert Caller popatrzył z niedowierzaniem.
- Zegarek na rękę, powiadasz? A... co to takiego? - Położył go na
dłoni, zdumiony jego maleńkimi rozmiarami. - Uważam się za miłośnika
zegarów, ale nigdy nie widziałem czegoś podobnego...
- Są bardzo szczególne... - tłumaczył Rick. - Widzicie tę sowę? To
jest w pewnym sensie jego podpis.
- Dedalus, powiadasz? - powtórzył z namysłem poruszony Albert. -
To nazwisko wydaje mi siÄ™ obce. A tobie, Rossello?
Także ona pokręciła głową.
- Co to znaczy przyjaciel Ulyssesa? - spytała.
- No, tego... znaczy... - Rick szukał pomocy u Julii, która jednak
była tak pochłonięta własnymi myślami, że nie zwracała na niego uwagi.
- Julio!?
Słysząc swoje imię, dziewczynka podniosła głowę i powiedziała:
- Tak naprawdÄ™ to nie wiemy.
Zaraz potem spojrzała w górę, na zamknięte okno w pokoju Penelopy
Moore.
 O kurczę!" - pomyślała raz jeszcze.
- Pozytywka w pokoju na górze, na komodzie! - zawołała pani
Rossella Caller. - Chcecie ją obejrzeć, dzieci?
- Jeśli można... - odpowiedział Rick.
Podnieśli się wszyscy czworo.
- Julio? Co się z tobą dzieje? - szepnął Rick do przyjaciółki,
zwalniając krok. - Jesteś jakaś dziwna, odkąd wróciłaś z górnego piętra.
- Oczywiście, Rick! Nic nie zauważyłeś? - odpowiedziała cichutko.
- Co miałem zauważyć?
- Penelopa...
- Co Penelopa?
- Och, ależ tak! - wykrzyknęła Rossella, spoglądając pod światło na
kopertę zegarka. - Sowa! My też mamy coś z sową wyrytą na wierzchu,
nieprawdaż, Albercie?
- Ale to nie jest zegarek, moja droga.
- Nie, ale... to należało do Penelopy...
Rickowi przypomniały się ostatnie słowa Nestora, zanim Wrota Czasu
zamknęły się za nimi.
 Muzyka! Pamiętajcie, że Peter był zwariowany na punk-muzyki!".
- Peter był rozkochany w muzyce - powiedział.
- No właśnie! - wykrzyknęła rozpromieniona' Rossella. - Widzisz,
że mam rację, tępa głowo?
Albert zmarszczył czoło, a dzieci spojrzały pytająco na ko-
- Och, ależ tak! - wykrzyknęła Rossella, spoglądając pod , światło
na kopertę zegarka. - Sowa! My też mamy coś z sową wyrytą na
wierzchu, nieprawdaż, Albercie?
- Ale to nie jest zegarek, moja droga.
- Nie, ale... to należało do Penelopy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •