[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oddalając się przy tym od żywej tajemnicy. Dopóki jesteśmy uwięzieni w samej twórczości,
dopóty nic nie widzimy i nie poznajemy, a nawet nie powinniśmy poznawać, albowiem dla
bezpośredniego przeżywania nie ma nic bardziej szkodliwego i niebezpieczniejszego niż
poznanie. Aby jednak poznać, musimy wyjść poza proces twórczy i spojrzeć nań z zewnątrz,
a dopiero wtedy stanie się on obrazem dającym wyraz znaczeniom. Wtedy nie tylko wolno
nam, ale wręcz musimy mówić o sensie". A tym samym to, co uprzednio było czystym
zjawiskiem, staje się czymś, co w powiązaniu z innymi zjawiskami coś oznacza, czymś, co
odgrywa określoną rolę, służy pewnym celom, przynosi znaczące skutki. [...]
O ile poprzednio mówiliśmy o dziele sztuki jak o drzewie, które wyrasta z ziemi, to
równie dobrze moglibyśmy zastosować tu znane porównanie z dzieckiem w łonie matki.
Ponieważ jednak wszystkie porównania kuleją, przeto wolimy zamiast metafor posłużyć się
dokładniejszą terminologią naukową. Przypominają sobie Państwo, że dzieło in statu
nascendi nazwałem kompleksem autonomicznym. Za pomocą tego pojęcia opisuje się po
prostu wszystkie twory psychiczne, które początkowo rozwijają się nieświadomie i zostają
uświadomione dopiero z chwilą, gdy osiągną wartość progową świadomości. Związek, w jaki
wówczas wchodzą ze świadomością, nie ma znaczenia asymilacji, lecz percepcji, co znaczy,
że kompleks autonomiczny zostaje wprawdzie postrzeżony, jednakże nie może zostać
poddany świadomej kontroli, tj. ani zahamowaniu, ani samowolnej reprodukcji. [...]
Jak jednak powstaje kompleks autonomiczny? Z różnych powodów ich bliższe zbadanie
zaprowadziłoby nas tu zbyt daleko dotychczas nieświadomy rejon psychiki ulega
aktywizacji, wskutek tego ożywienia rozwija się i obejmując pokrewne skojarzenia, coraz
bardziej rozrasta. Potrzebna do tego energia zostaje naturalnie odebrana świadomości, chyba
że ta sama zdecyduje się utożsamić z kompleksem. [...] Intensywność świadomych
zainteresowań i czynności stopniowo zanika, wskutek czego pojawia się albo apatyczny
bezruch stan tak bardzo częsty u artystów albo regresywny rozwój funkcji świado-
mych, tj. zejście ich na wczesne stopnie, infantylne i archaiczne, a więc coś w rodzaju
degeneracji. [...]
[...] Do jakiego tła obrazu nieświadomości zbiorowej sprowadzić można obraz
rozwinięty w dziele sztuki?
Pytanie to wymaga wielorakiego wyjaśnienia. Jak powiedziałem, wziąłem tu za
przykład symboliczne dzieło sztuki, a ponadto takie dzieło, którego zródeł nie należy szukać
w o s o b o w e j p o d ś w i a d o m o ś c i autora, lecz w owej sferze nieświadomej mitologii,
której praobrazy są wspólnym dobrem ludzkości. Dlatego też sferę tę nazwałem
n i e ś w i a d o m o ś c i ą z b i o r o w ą , odróżniając ją tym samym od podświadomości
osobowej termin, jakim określam całość owych procesów i treści psychicznych, które
same w sobie mogłyby zostać uświadomione (i często też bywały), ale wskutek niemożności
pogodzenia ich ze świadomością ulegają stłumieniu i w rezultacie są trzymane sztucznie pod
progiem świadomości. Sztuka ma swe zródła również w tej sferze ale są to zródła mętne,
które jeśli dominują czynią z dzieła sztuki dzieło nie symboliczne, lecz
s y m p t o m a t y c z n e . [...]
W przeciwieństwie do podświadomości osobowej, która jest stosunkowo płytką
warstwą tuż pod progiem świadomości nieświadomość zbiorowa w normalnych warunkach
nie jest zdolna stać się przedmiotem świadomości i dlatego też jej treści nie mogą być
przypomniane za pomocą żadnej techniki analitycznej, ponieważ nie jest ona stłumiona i nie
jest zapomniana. Nieświadomość zbiorowa sama w sobie w ogóle nie istnieje, jako że jest ona
dziedziczona jedynie jako możliwość możliwość, którą od najdawniejszych czasów
dziedziczymy w określonej formie obrazów pamięciowych lub też, anatomicznie rzecz biorąc,
w strukturze mózgu. Nie ma żadnych wrodzonych wyobrażeń, istnieją natomiast wrodzone
ich możliwości, które nawet najśmielszej fantazji wyznaczają określone granice; są to niejako
kategorie działania fantazji, pewnego rodzaju idee aprioryczne, z których istnienia nie można
jednak zdać sobie sprawy bez doświadczenia. Pojawiają się one jedynie w uformowanym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]