[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nÄ…Å‚by siÄ™ na ziemiÄ™.
Helena!
Jak we śnie podszedł do niej, leżała wyciągnięta na
ziemi, oczy miała zamknięte. Usiadł, chciał szepnąć, lecz
z ust nie mogło się wydobyć żadne słowo.
Helena, myślał.
Ach, żyjesz, na szczęście! JesteÅ› tutaj, jesteÅ› silna, He­
leno, i żyjesz.
Chudym palcem dotknÄ…Å‚ jej krótkich wÅ‚osów. Hele­
na była tak ładnie ubrana. Miała nową koszulę, bluzkę
z lnianego płótna i biaÅ‚y czepiec, taki, jakie noszÄ… cie­
szące się szacunkiem młode mężatki albo dziewczęta
z dobrych domów. Z ostrym ukłuciem w żołądku Ravi
rozpoznał, że uszyły go ręce Johanny.
GorÄ…co zalaÅ‚o mu pierÅ›, poczuÅ‚, że oczy mu wilgot­
nieją. Gorąco niosło ze sobą jakiś dzwięk, chrapliwe
westchnienie. Helena otworzyÅ‚a oczy i zaraz potem oto­
czyÅ‚a siÄ™ ramionami. ByÅ‚ pewien, że zaraz zacznie krzy­
czeć, i cofnął się przerażony.
- Ravi - powiedziała tylko Helena. - Jak to dobrze,
że tu przyszłam.
- Tak - odparł bezradnie.
- Trzymaj mnie mocno. TrochÄ™ siÄ™ bojÄ™.
Zrobił to, zaczął mruczeć coś niezrozumiałego w jej
włosy.
- BaÅ‚em siÄ™, że tu nie dotarÅ‚aÅ›... Jak siÄ™ miewa Johan­
na? Co się z wami działo? Czy Benjamin jest zdrowy?
181
Helena wyzwoliła się z jego objęć, uklękła na trawie
i tylko na niego patrzyła.
Potem mocno zamrugaÅ‚a, pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…, zmrużo­
nymi oczyma powiodła po lesie.
- Ja nie umarłam - powiedziała zdziwiona. - Ravi, to
ty jesteÅ› tutaj?
UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, a ona poruszyÅ‚a gÅ‚owÄ… w jakże cha­
rakterystyczny dla siebie sposób i głośno się roześmiała.
- Ty czarcie! Oszukałeś mnie! Myślałam, że umarłam
tak jak ty! Ale ty wcale nie umarÅ‚eÅ›, a może jednak? Z to­
bą przecież nigdy nic nie wiadomo!
W głosie pojawił się żartobliwy ton. Na kolanach
przeczołgała się do niego. Jedną ręką sięgnęła do jego
uda, siedzieli na ziemi, zwróceni do siebie twarzami. He­
lena szepnęła:
- Wyglądasz na żywego, jesteś taki gorący!
- Jestem gorÄ…cy.
- Doprawdy, myÅ›lÄ™, że próbujesz mnie oszukać, Ra­
vi. Nigdy nie byłeś za sprytny, ale ja jestem sprytna,
chcÄ™ dowodu.
Bez dalszych wstępów pocałowała go. Ravi poczuł jej
miękkie wargi na ustach i z jękiem uświadomił sobie,
że w bólu dręczącym ciało kryła się także tęsknota za
HelenÄ….
-Ty...
- Nie mów. Tak strasznie za tobą tęskniłam, nawet
jeśli jesteś tylko upiorem.
- Nie jestem...
OtoczyÅ‚a go ramionami, mocno, i wcisnęła siÄ™ w nie­
go tak, jak tylko mogła. Jej nagie uda wprost paliły go
poprzez samodział.
Nie mógł zrobić nic innego, jak również przytulić się
do niej.
182
Helena przynosi ukojenie, wiedział to już wcześniej,
a teraz zaznaÅ‚ już tyle bólu, że nic nie mogÅ‚o go po­
wstrzymać od siÄ™gniÄ™cia po tÄ™ ulgÄ™, jakÄ… zawsze potra­
fiła mu dać.
- Helena... moja droga...
- Nie mów nic, nic nie mów!
Milczał.
A ona wsunęła rÄ™ce pod lekkÄ… koszulÄ™, wymacaÅ‚a pÅ‚a­
skÄ… skórzanÄ… sakiewkÄ™, ale nie wiedziaÅ‚a, co jest w Å›rod­
ku. Dotykała wychudłej piersi, czuła, że jeszcze bardziej
schudł, lecz że jego ciało żyje niczym giętka gałązka
wierzby i kryje w sobie wiele siÅ‚y, z której pragnęła do­
stać choćby cząstkę.
Przymknęła oczy, wydawaÅ‚o jej siÄ™, że nie zniesie je­
go widoku. Ravi miał zapełnić w niej tę pustkę, tylko on
umiał to zrobić.
Zerwała z niego koszulę, rozpięła pasek Raviego także
ogarnęło pożądanie, lecz od jego pieszczot biła również
rozpacz. %7ładne z nich się nie wahało, nie było czasu na
długie zabawy. Zmusiła go, by w nią wszedł, przeciągnęła
palcami po włosach tak mocno, że trochę wyrwała, a na
twarzy pojawił się wyraz bólu.
W obojgu pękł jakiś wrzód, poczucie ulgi mieszało
siÄ™ z ogromnÄ… radoÅ›ciÄ…. Ravi trzymaÅ‚ jÄ… z caÅ‚ych siÅ‚, jak­
by chciał uratować ją przed upadkiem, i wciskał się w jej
ciało tak, jak tylko mogła to znieść.
Helena krzyknęła, lecz nawet jeśli ktoś to usłyszał,
pomyślał pewnie, że lisy tak baraszkują albo leśne koty
rozpaczliwie nawołują się do walki.
Drżenie, jakie go ogarnęło, kiedy wyczuł jej bliskość,
okazało się jedynie słabym ostrzeżeniem. Pojął to teraz.
Teraz całe ciało mu dygotało, miał wrażenie, że dusza
odrywa siÄ™ od niego i wraz z jej duszÄ… znika na moment
183
w krainie, gdzie nic poza tym nie ma.
Kiedy ptaki znów zaczęły Å›piewać wokół nich, nie by­
ło ani jednego słowa, które chciałby jej powiedzieć. Na
szczęście ona również milczała.
Ravi leżał, czując uda Heleny między swoimi i smak
potu w ustach.
A ona wtuliÅ‚a gÅ‚owÄ™ w zagÅ‚Ä™bienie jego szyi, wyczu­
wał jej mały nos na cienkiej skórze nad obojczykiem.
TysiÄ…c gorzkich myÅ›li próbowaÅ‚o przedrzeć siÄ™ do je­
go Å›wiadomoÅ›ci. Na pewno drogo za to zapÅ‚aci, ale ni­
czego nie da się już odwrócić.
I Ravi caÅ‚ym sobÄ… wiedziaÅ‚, że nie mógÅ‚ postÄ…pić ina­
czej, że w pewnym sensie uczynił to, aby przeżyć.
Helena poruszyła się pierwsza. Popatrzyła na niego,
uśmiechnęła się.
- Widać naprawdę jesteś mój, Ravi.
W piersi serce uderzyło mocno i boleśnie, ale musiał
kiwnąć głową.
- Powiem ci coÅ› dziwnego - oÅ›wiadczyÅ‚a zadowolo­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •