[ Pobierz całość w formacie PDF ]

piernikowe ludziki. Maksymalnie skoncentrowany przyklejał rodzynki w
miejsce oczu i guzików na ubraniu.
Stoper od piecyka zadzwięczał i Dori automatycznie sięgnęła po
pikowaną kuchenną rękawicę.
 Wiesz, mamo, ja już nie lubię pana Parkera. I Melissy też. Myślałem,
że ona jest w porządku jak na dziewczynę, ale najwyrazniej się myliłem.
 Danny, problem polega na tym, że oboje zbytnio ich kochamy i
wmawianie sobie czegokolwiek innego jest po prostu kłamstwem.
Przez kilka dni Danny był nienaturalnie cichy i zamyślony. Po
feralnym pokazie mody córek dla matek mieli długą i poważną rozmowę i
Dori wyjaśniła mu, że już nie będą się widywać z Gavinem i Melissą. Ku jej
zaskoczeniu, Danny przyjął to do wiadomości bez oporów i dyskusji.
 Nie kocham nikogo, kto zasmuca moją mamę  zaprzeczył.
 Nie jestem już smutna  zapewniła go i to była prawda. Przepełniał
ją żal, ale nie smutek.
Oblizując lukier z palców, Danny przyjrzał się liście z wymaganiami
dla kandydata na przyszłego ojca, która ciągle wisiała na drzwiach lodówki.
 Jak myślisz, ile czasu upłynie, zanim zaczniemy szukać następnego
taty?
Dori, która właśnie zdejmowała ciasteczka z blachy za pomocą
szpatułki, przechyliła głowę na bok i po chwili zastanowienia odparła:
 Ile czasu? Nie za dużo.  Stopniowo jej zmysły, otumanione przez
ból, wracały do normy. Wyjście na randkę prawdopodobnie dobrze by jej
182
RS
zrobiło. Ale niestety był problem. Pragnęła tylko Gavina. Kochała tylko
jego.
Danny zdjął z lodówki listę z wymaganiami dotyczącymi nowego ojca,
wziął ołówek z szuflady, usiadł przy stole i zaczął dopisywać coś do tej
listy.
 Dodaję jeszcze jeden punkt  wyjaśnił.  Chcę takiego tatę, który nie
będzie doprowadzał mojej mamy do płaczu.
 To bardzo ładnie z twojej strony, ale to nie jest zbyt przemyślane, bo
łzy mogą oznaczać różne uczucia. Są łzy szczęścia i łzy żalu, i nawet łzy
wściekłości. Czasami dobrze jest popłakać sobie. To potrzebne.  Nie
chciała mu wyjaśniać, że jej łzy były miarą jej miłości do Gavina. Gdyby go
nie kochała, to nie cierpiałaby tak bardzo, kiedy przestali się spotykać.
 Pan Parker chyba jednak nie był takim dobrym piłkarzem, jak
myślałem  powiedział Danny z żalem w głosie.
 Nie masz racji. Uważam, że był wspaniały  zaprzeczyła Dori.
 Wiesz, mamo, co zrobiłem? Wyrzuciłem wszystkie karty z jego
zdjęciami. I jego autograf też.  Powiedział to lekkim tonem, jakby uważał,
że wyrzucenie tych kart było tylko symbolicznym gestem, mającym świad-
czyć o tym, że całkiem wyrzuca Gavina z pamięci i nie chce mieć po nim
żadnych pamiątek.
Ale Dori wiedziała lepiej. Znalazła cały komplet pamiątek  karty,
autograf i program z meczu Seahawków, na którym Danny był wraz z
Gavinem  na dnie kosza na śmieci, skąd udało jej się wyjąć wszystkie te
skarby syna w stanie prawie nie naruszonym. Wiedziała, że za jakiś czas na
pewno by żałował, że je wyrzucił. Teraz był zły i dogłębnie zraniony, ale w
końcu mu to przejdzie i będzie szczęśliwy, kiedy najdalej za rok zwróci mu
183
RS
te pamiątki. I znów będzie mógł chwalić się przed nowymi kolegami tym, że
ma autograf Gavina Parkera.
 Danny, ciastka jeszcze się studzą, musisz poczekać, może więc
przyniósłbyś pocztę?
 Pewnie, mamo. Już idę.
Zazwyczaj Dori mogła liczyć na posłuszeństwo syna tuż przed
Gwiazdką, ale w tym roku był nawet bardziej uważający, kochający i
grzeczny niż dotąd. Zaczynała się o niego martwić. Ani razu nie zapytał jej
o Gwiazdkę, ani nie nudził o prezenty. Nie poruszał tematu nowego ojca. Aż
do dzisiaj nic o tym nie wspominał.
Danny wszedł do kuchni i jednocześnie zadzwonił telefon. Chłopiec
rzucił korespondencję na stół, złapał słuchawkę i lekko zasapany odebrał
telefon. Kilka minut pózniej wrócił do Dori.
 Mamo, nie uwierzysz. To Jon dzwonił. Chce wiedzieć, czy mogę z
nim wyjść. Jest naprawdę podekscytowany, bo jego tata wraca do domu i
znów będzie miał normalną rodzinę.
 To wspaniale. Powiedz Jonowi, że bardzo się cieszę.
Wcale nie zdziwiła ją ta wiadomość. Kiedy była z Tomem na
zakupach, zauważyła, jak starannie wybierał prezenty dla żony i syna. Od
razu się zorientowała, jak bardzo ich kocha. Naprawdę się ucieszyła,
słysząc, że w końcu jednak rozwiązali swoje problemy. Może i jej się uda?
Czyżby ciągle miała nadzieję, że Gavin dostrzeże wreszcie jej miłość do
niego i wróci do niej? Paula dostała swój świąteczny prezent, a Dori właśnie
zastanawiała się, czy ona też otrzyma swój. Chyba rzeczywiście jest
strasznie naiwna. A może po prostu jest tylko głupią marzycielką?
 Mamo, mogę wyjść? Skończę ozdabiać ciastka pózniej.
184
RS
 Nie przejmuj się. Zostało już tylko kilka z ostatniej blachy. Ja je
pomaluję. A ty idz i baw się dobrze.
 Dzięki, mamo.  Wyjął kurtkę z szafy i posłał jej całusa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •