[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na jesieni poruszyła ten temat, a Jake to zlekceważył. Jednak nawet
gdyby nie chcieli mieć dzieci, mąż powinien rozmawiać z żoną o tak
podstawowych sprawach, pomyślała. Tak byłoby w prawdziwym,
normalnym małżeństwie. Azy spłynęły jej po policzkach. Jake
zachował się okrutnie. Uparł się, by zostać na święta, oświadczył, że
zmienia pracę, a gdy uwierzyła w szczęśliwą przyszłość, powiedział
całą prawdę. Złamał jej serce.
Wstała, z bólem głowy. Wzięła szybki prysznic i zeszła na dół.
Zamierzała poprosić Jake'a, by wyjechał. Jeśli odmówi, sama
137
R S
wyjedzie. Zamieszka u Abby, dopóki nie znajdzie lepszego
rozwiązania. W domu panowała cisza. Na choince nie paliły się
lampki. Cath przeszła do kuchni, gotowa do zasadniczej rozmowy z
Jakiem, ale tam też go nie było. Gdzie się podział? - pomyślała.
Wyjrzała przez okno. Zauważyła ślady butów na śniegu, ale niczego
to nie wyjaśniło. Może poszedł na spacer? Było jej wszystko jedno.
Zrobiła sobie kanapkę i zjadła na stojąco. Potem weszła na górę i
zajęła się sprzątaniem ostatniej sypialni. Miała nadzieję, że wysiłek
zmniejszy poczucie klęski.
Powoli mijało popołudnie. Cath układała sobie w głowie listę
niezbędnych zakupów.
Przede wszystkim potrzebne były zasłony do wszystkich
sypialni. Zwinięte dywany czekały na wytrzepanie. Może pomalować
ściany? - zastanawiała się. Każdy pokój mógłby być w innym kolorze.
Zdecydowała zatrzymać meble oprócz tych do pokoju dziecięcego.
Otarła łzę. Nic się nie zmieniło od dnia wyjazdu z Waszyngtonu.
Tylko przez chwilę łudziła się, że jej świat stał się zupełnie inny i
przyszłość z Jakiem rysuje się w różowych barwach.
Odkurzyła korytarz i umyła łazienkę. Potem zeszła na dół. W
jadalni nadal leżały pamiętniki. Spojrzała na nie, ale nie była w
nastroju, by czytać wspomnienia Tansy. Nie miały szczęśliwego
zakończenia, podobnie jak sytuacja, w której znalazła się Cath.
Wzruszyła ramionami. Nieprawda, pomyślała. Jonathan zginął, a Jake
żył i miał się dobrze. Tansy oddałaby wszystko, by znów zobaczyć
138
R S
męża. Natomiast Cath właśnie spędziła z Jakiem kilka cudownych
dni.
Spojrzała na zegar w kuchni. Minęła szesnasta, a jeszcze nie
widziała ani nie słyszała Jake'a. Czyżby wyjechał? Szybko wbiegła po
schodach na piętro i zajrzała do jego pokoju. Aóżko było w nieładzie
po ostatniej nocy. Jej koszulka leżała na podłodze. Podróżny worek
Jake'a stał oparty o krzesło. Obok leżało kilka jego osobistych rzeczy.
Nie wyjechał. W takim razie gdzie się podział?
Wróciła do kuchni. Spojrzała na kołyskę. Nie powinna prosić
Jake'a, żeby ją tu przyniósł. Nie powinna marzyć, że będzie w niej
spało ich dziecko.
ROZDZIAA DZIESITY
Cath włożyła do piekarnika szynkę i warzywa. Zciemniało się, a
Jake nadal nie dawał znaku życia. Mimo żalu, jaki do niego czuła,
zaczęła się poważnie niepokoić. Zajrzała do wozowni, potem przyszło
jej do głowy, że mógł odwiedzić sąsiadów. Pod jakimś pretekstem
wpadła na chwilę do pani Watson. Wracając do domu, zauważyła, że
zniknął również samochód Jake'a. Czyżby wyjechał, zostawiając
swoje rzeczy?
Nagle usłyszała samochód na podjezdzie. Wróciła jej złość.
Dlaczego Jake ukrywał przed nią prawdę? Dlaczego zwlekał? Chociaż
właściwie nie była w stanie określić, jaki moment byłby odpowiedni.
Sama też nie powiedziała mu o wycięciu wyrostka robaczkowego.
139
R S
Chyba jednak byłoby najlepiej, gdyby powiedział jej w czasie
pierwszej rozmowy na temat dziecka. Nie zrobił tego, bo obawiał się,
że go opuści. Przecież mi to tłumaczył, przypomniała sobie.
Znów napłynęły jej łzy. Otarła je i gdy w końcu Jake zjawił się
w kuchni, spokojnie zajęła się krojeniem szynki. Nie spojrzała w jego
stronę. Odwróciła się, dopiero gdy rzucił na stół plik papierów.
- Twoja ciotka rzeczywiście spisała historię rodziny. Zrobiła
kopię i przekazała ją do tutejszej biblioteki. Mają obszerny dział
genealogiczny. Znajdziesz tam wszystko na temat Tansy i Jonathana.
- Pojechałeś zbierać o nich informacje? - spytała kompletnie
zaskoczona. Zupełnie zburzył jej świat, a potem jakby nigdy nic
pojechał do biblioteki?
- Po prostu doprowadziłem sprawy do końca. Wyjadę jutro rano
- powiedział. Po chwili usłyszała jego kroki na schodach.
Spojrzała na gruby plik dokumentów, które zostawił na stole.
Podeszła bliżej. Papiery były spięte tematycznie. Część dotyczyła
historii rodziny, następnie historia domu, a na końcu kopie
dokumentów z podpisami urzędników tutejszego okręgu. Jake musiał
je zbierać przez cały dzień.
Usiadła przy stole i zaczęła czytać. Dopiero dzwięk minutnika
przypomniał jej o posiłku. Wstała i wyłączyła piekarnik.
Przygotowała sobie porcję, sięgnęła po dokumenty i poszła na górę.
Zatrzymała się przed drzwiami pokoju Jake'a. Co powinna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]