[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Skąd wiesz, jaka jest prawdziwa żona? zapytała podejrzliwie.
Zdjąłem ją przed wejściem pod prysznic wyjaśnił, ignorując jej pytanie.
Spojrzał na Chloe i zmarszczył brwi. Znalazłaś ją, prawda?
Owszem. Mam ją ze sobą. Uniosła ją do góry i znowu przyjrzała się
inskrypcji. Chcesz mi to wyjaśnić?
Niespecjalnie mruknął.
Jordan i Lynette, na zawsze przeczytała na głos. Czyżbyś ukrywał przede
mną fakt, że...
Nie jestem żonaty, Chloe warknął, zaciskając zęby. Nie sądzisz, że
informacja o moim małżeństwie już dawno przedostałaby się do mediów?
Wzruszyła ramionami.
Kim jest albo była Lynette? zapytała wprost.
Czy partnerzy biznesowi muszą znać szczegóły swojego życia osobistego?
Parę godzin temu przestaliśmy być tylko partnerami biznesowymi
przypomniała mu przytomnie. Ja opowiedziałam ci o mojej rodzinie i o Markosie.
Ale ty dzgnęła go palcem w klatkę piersiową nie raczyłeś mi powiedzieć o
sobie prawie niczego. Przez ciebie czuję się teraz jak idiotka.
Jordan dostrzegł, jak zadrżały jej wargi. Nie chciał sprawić jej przykrości. Była
ostatnią osobą na ziemi, której chciałby zrobić krzywdę. Ujął jej twarz w dłonie i
spojrzał głęboko w oczy.
Przepraszam, jeśli tak się przeze mnie poczułaś. Nie jesteś idiotką, Chloe.
Wprost przeciwnie. Jesteś mądra, szczera i pełna współczucia. Naprawdę wy-
jątkowa.
Pierwszy raz słyszę takie komplementy od pracodawcy rzuciła z gorzkim
uśmiechem.
Nie jestem twoim pracodawcą. Jesteśmy współJ pracownikami. Z pewnym
wahaniem dodał: Przyl jaciółmi.
Czyżbyś bał się słowa kochankowie , Jordan? Odepchnęła jego dłonie.
Zresztą, nieważne. Znów zmieniasz temat. Jeśli nie chcesz rozmawiać o Lynette nie
ma sprawy. Za tydzień i tak już nie będziemy się znali.
Jej słowa przeszyły go niczym błyskawica.
W naszej umowie nie ma wzmianki o tym, że nie możemy kontynuować tej
znajomości po powrocie do domu.
Nawet nie wiem, czy będę mieszkała w Australii Pewnie znowu gdzieś
wyjadę.
Zauważył, że Chloe nagle wygląda jak mała, zagubiona dziewczynka. Obudził
się w nim jakiś opiekuńczy instynkt.
Chodz tu, Blondie. Przyciągnął ją do siebie i wciągnął w nozdrza owocowy
zapach jej włosów. Lynette poznałem na studiach. Mieliśmy się pobrać. Ale do
tego nie doszło.
Dlaczego?
Stanęły nam na przeszkodzie pewne... różnice.
Zachowałeś obrączkę. Na pamiątkę.
Tak, ale tylko po to, żeby mi przypominała, by się nigdy nie żenić.
Jej oczy wypełniło współczucie.
Co ci zrobiła ta dziewczyna?
Nieważne mruknął. To stara historia. Nie marnujmy tak pięknej nocy,
Blondie dodał zmysłowym tonem, przesuwając palcem po jej nagim ramieniu.
Nie marnujmy jej powtórzyła półgłosem, unosząc lekko kąciki ust.
Podniosła się z sofy i stanęła przed nim, nie odrywając od niego wzroku. Po
chwili jej luzna, kolorowa sukienka opadła na ziemię. Miała na sobie tylko ko-
ronkową bieliznę. Jordan zacisnął dłonie w pięści, aby zapanować nad swoim
pożądaniem. Chloe rozpięła stanik i obnażyła przed nim swoje piersi, tak
doskonałe, jak dwa dojrzałe, soczyste owoce, a następnie zsunęła koronkowe
majteczki, doprowadzając jego krew do stanu wrzenia. Omiótł wzrokiem całe jej
ciało, ozłocone przez blask świec. W tej chwili, w tym namiocie ustawionym na
pradawnej pustyni, wyglądała jak mistyczna kapłanka zapraszająca go do
zmysłowego rytuału.
Zabierz mnie do łóżka, Jordan rzekła szeptem, wyciągając do niego ręce.
Gwałtownie poderwał się na równe nogi i chwycił ją w ramiona. Była lekka jak
zawieszone w drzwiach namiotu zasłony falujące na nocnej bryzie. Ułożył ją na
rozrzuconych po pościeli poduszkach, zdjął szorty i stał przez chwilę, podziwiając
widok tej nagiej, pięknej kobiety, wpatrzonej w niego wielkimi, wyczekującymi
oczami. Mieli dla siebie całą noc, więc nie musiał się spieszyć. Delektował się
niuansami jej smaku i zapachu, skóry i włosów, ust i języka. A ona reagowała na
każdą pieszczotę jak marzenie, wzdychając, mrucząc, jęcząc, wyginając się i wijąc
pod wpływem jego dotyku i pocałunków. W pewnym momencie wypaliły się
świece; wnętrze namiotu oświetlał już tylko księżyc, barwiąc ich skórę na srebrno.
Jordan wreszcie zanurzył się w Chloe i rozpoczął namiętny, zmysłowy taniec ich
nagich ciał.
ROZDZIAA DWUNASTY
Chloe obudziła się o świcie. Namiot wypełnił się chłodnym, porannym
powietrzem. W tym samym momencie uśmiechnęła się i westchnęła; chciała na
zawsze zachować w sercu tych kilka ostatnich godzin. Ich magiczna noc dobiegła
końca.
Leżała nieruchomo, przyglądając się Jordanowi, podziwiając jego doskonałą,
męską urodę, po czym bezgłośnie wyśliznęła się z łóżka, zarzuciła na ramiona
zwiewny szlafrok i wyjrzała z namiotu, aby powitać rozpoczynający się dzień.
Musiała się zastanowić, dokąd zmierza jej znajomość z Jordanem. Powiedział, że
chciałby dalej widywać się z nią po powrocie do Australii. Widać było, że mówi
poważnie. Z drugiej strony wyznał, że nie zamierza się nigdy ożenić. Nie chciał się
angażować i nie robił z tego tajemnicy. Nie chciał związku, tylko luznej
znajomości, bez zobowiązań, bez oczekiwań... Jej rozmyślania przerwały kroki,
które usłyszała za plecami.
Dlaczego uciekłaś z łóżka?
Zanim się odwróciła, przywołała na usta łagodny uśmiech.
Czekam, aż znajdzie mnie mój kochanek.
Już cię znalazł wyszeptał. I chce wiedzieć, kim był tamten bydlak, który
cię skrzywdził.
Co masz na myśli? zapytała, marszcząc brwi.
To nie Markos złamał ci serce. Był jakiś inny facet, prawda?
Potrząsnęła głową.
To bez znaczenia. Tak, Stewart już nic dla niej nie znaczył. Był tylko
wypłowiałą blizną na sercu.
Kłamiesz. Nigdy nie wyrzuciłaś go ze swojej głowy! Teraz jest dobry moment,
żebyś to uczyniła. Opowiedz mi o nim.
Westchnęła głośno i pokiwała głową.
To był bogaty, angielski arystokrata. Wdowiec. Byłam nianią jego synka.
Zakochałam się w nim. Naiwnie wierzyłam, że odwzajemnia moje uczucia.
Chwaliłam się rodzicom, że mieszkam w pięknej, wiejskiej posiadłości, u boku
wspaniałego, zamożnego mężczyznę, który mnie kocha... Gdy od niego odeszłam,
nie powiadomiłam o tym fakcie moich rodziców. Nie mieliśmy ze sobą kontaktu,
więc oni nadal żyją w przekonaniu, że... urwała zażenowana. Boże, jestem taka
tchórzliwa, tak beznadziejna jęknęła, spuszczając głowę ze wstydu.
Jordan objął ją mocniej, pocałował w szyję i wyszeptał:
Przeciwnie, Chloe. Jesteś wyjątkową kobietą, odważną i niezależną. Od tak
dawna sama dajesz sobie radę, bez niczyjej pomocy. Do tego potrzebna jest
ogromna siła. Tyją posiadasz.
Dziękuję.
Poczuła, jak pod wpływem jego pochwał jej serce wypełnia się przyjemnym
ciepłem.
Co powinien teraz zrobić twój kochanek?
Nachyliła się do niego i wyszeptała mu coś do ucha.
Kąciki jego ust uniosły się, a oczy zabłysły.
Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem odparł głębokim głosem, chwycił ją
w ramiona i zaniósł z powrotem do łóżka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]