[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nic patrz w dół  krzyknął podbiegając.
Ponad kładką widoczne były jedynie jej dłonie.
 Podaj mi rękę  polecił.
 Nie mogę. Ześlizguję się  krew ze zranionej dłoni pokrywała metal, uniemożliwiając jej
pewny chwyt.  Pomóż mi, na litość boską, pomóż mi!
Sięgnął w dół łapiąc ją oburącz za nadgarstek, lecz już zaciskając chwyt wiedział, że to na nic 
krew działała jak smar także pomiędzy skórą ich dłoni. Wbił jej paznokcie w dłoń i w ostatnim
wysiłku puściła metal, łapiąc go drugą ręką za nadgarstek. Starała się ją unieść, ale obie dłonie
dziewczyny ześlizgiwały się coraz bardziej. Nagle opuściła zranioną rękę, niezdolna dłużej
wytrzymać bólu i poczuł, jak druga dłoń daremnie próbuje zaczepić paznokciami o jego dłonie. Przez
moment dostrzegł jej rozszerzone i błagające oczy i nagle w rękach nie miał już nic. Odwrócił się,
gdy uderzyła o wodę.
Po chwili zdobył się na to, by spojrzeć w dół  unosiła się z twarzą zwróconą w kierunku dna i
jedynie plecy białego kombinezonu widać było nad powierzchnią wody.
Zabrał strażnikowi identyfikator, by otworzyć sobie drzwi, podniósł pistolet i ruszył ku drabince.
Wyszedł na zewnątrz i zamknął drzwi prowadzące do zbiornika. Dojechał do bramy, nie spotykając
po drodze żywej duszy. Na widok samochodu strażnik wyszedł z wartowni i zerknął na jego
przepustkę. Jeśli nawet rzeczywiście była unieważniona, to nie chciało mu się tego sprawdzać w
przypadku kogoś wyjeżdżającego.
 Nie widział pan strażnika w takim, jak mój, mundurze?  spytał.  Kiedy parę minut temu
objąłem dyżur, nikogo tu nie było. Cholera, pułk wojska mógł wjechać do tego zakładu. Diabli
wiedzą, ile czasu tego łajzy nie było na posterunku.
 Przykro mi, ale nikogo nie widziałem  Whitlock uśmiechnął się przepraszająco.
Strażnik otworzył bramę i biały cavalier wyjechał na szosę.
Następnym przystankiem C. W. miał być szpital, w którym przebywał Leitzig, który, jak go
ostatnim razem poinformowano, wyszedł już ze stanu krytycznego. Im szybciej dostanie od niego listę
współpracowników, tym szybciej będzie mógł zdać raport Philpotowi.
A potem z powrotem do Nowego Yorku.
Z powrotem do Carmen.
Rozdział jedenasty
Lotnisko zawiadomiło pilota o poprawie pogody nad Adriatykiem o 815. W przeciągu dziesięciu
minut cała trójka wymeldowała się z hotelu, a po następnym kwadransie wieża dała im zezwolenie na
start, Ledwie znalezli się w powietrzu, Graham i Sabrina przebrali się w gumowe stroje
płetwonurków, które zgodnie z ich prośbą zostały dostarczone na lotnisko. Operacja przebierania się
w czymś tak ograniczonym ze wszystkich stron, jak kabina lynxa, nie było zajęciem łatwym,
zwłaszcza że pod spód założyli jeszcze ciepłą, wełnianą bieliznę.
Gdy dwie i pół godziny pózniej dotarli do Dubrownika, mgła już zniknęła, a horyzont rozjaśniały
pierwsze promienie słońca jak pierwsze pociągnięcia pędzla wspaniałej akwareli.
Pilot bez słowa wskazał w dół, gdy przelatywali nad częścią portu, będącą w posiadaniu Werner
Freight. Teren był znacznie mniejszy niż kompleks w Trieście, obejmując jedynie dwa nabrzeża i
rząd magazynów (wszystko pomalowane w barwy kompanii). Pilot już uprzednio porozumiał się
przez radio z kapitanatem portu, ustalając, że  Napoli" nie wpłynął tu jeszcze, oraz iż godzina jego
przybycia jest niepewna z uwagi na opóznienie wywołane mgłą. Zresztą przy obu nabrzeżach
Wernera nie cumowała żadna jednostka.
Maszyna przeleciała nad portem, a następnie skręciła, by znalezć się nad wcześniej ustalonym
miejscem zrzutu, zaznaczonym na mapie dołączonej do kombinezonów. Mike i Sabrina założyli
płetwy i maski, umieścili broń w wodoodpornych woreczkach, które przypięli do pasów i, w
odpowiedzi na gest pilota, spojrzeli w dół. Byli o pięćset metrów od brzegu, nad płytkim i
spokojnym obszarem morza. Helikopter zszedł na wysokość dziesięciu stóp i znieruchomiał,
wzniecając w dole spore zawirowania. Ledwie wyskoczyli, gdy pilot poderwał maszynę i ponad
plażą skierował się ku lotnisku.
Oboje byli doświadczonymi pływakami, toteż nie mieli żadnych trudności z dotarciem do nabrzeża.
Ostatnie sto metrów płynęli pod wodą, używając w tym celu gumowych fajek, by uniknąć
ślizgających się po wodzie promieni potężnych reflektorów, palących się pomimo coraz silniejszego
blasku poranka. Przy nabrzeżu odpoczęli parę minut, po czym Graham skierował się ku pordzewiałej
drabinie, umieszczonej pomiędzy siódmym i ósmym nabrzeżem. Wspiął się, wysuwając ponad beton
jedynie czubek głowy do poziomu oczu i rozejrzał się. Jeśli nie liczyć land rovera ze stylizowanym
 W", parkującego przed jednym z magazynów i zwrócone go ku nabrzeżu numer osiem, było
kompletnie pusto.
Drzwi magazynu otworzyły się niespodziewanie i ukazał się w nich mężczyzna z włoskim spectre
na ramieniu. Mike czym prędzej schował głowę słysząc zbliżające się kroki. Spectre* (* Na podstawie
zródeł dostępnych tłumaczowi wynika, że broń ta jest fikcją, wymysłem autora (przyp. J. K. )) była doskonałym
pistoletem maszynowym i znacznie lepiej było znalezć się po właściwej stronie jej lufy. Gdy kroki
ucichły, ostrożnie wysunął głowę i zaklął  facet stał po drugiej stronie land rovera i zapalał
papierosa. Wyrzucił zapałkę, oparł się o przednie drzwi i skrzyżował ręce na piersiach 
najwyrazniej było mu tam wygodnie i nie zamierzał się ruszyć. Graham był bezsilny  gość
blokował skutecznie jedyną drogę do magazynu, a spectre jako przeciwnik nie dawało żadnych szans.
Był najskuteczniejszym pistoletem maszynowym na krótki dystans, jaki był aktualnie w sprzedaży.
Zszedł o dwa stopnie i szeptem poinformował o sytuacji Sabrinę. W odpowiedzi zdjęła płetwy
balansując na szczeblu i trzymając się jedną ręką drabiny, po czym przełożyła berettę do kabury przy
pasie i wręczyła mu płetwy.
 Odwróć jego uwagę, gdy dam ci znak  zarządziła.
 Masz pojęcie, co może spectre na tę odległość?
 Naturalnie. Ma pięćdziesiąt pocisków w magazynku i zasięg skutecznego ognia 150 metrów 
uśmiechnęła się zachęcająco.  Nie wystrzeli ani razu, zaufaj mi.
Zanim zdążył coś powiedzieć wspięła się na górę i przemknęła skulona ku samochodowi, po czym
znieruchomiała po przeciwnej niż strażnik stronie. Rozejrzała się i skinęła Mike'owi ręką. Głowa
Grahama zniknęła, a po sekundzie na nabrzeżu wylądowały z pluśnięciem płetwy. Wartownik obrócił
się ujmując broń i czekał, aż właściciel płetw wyjdzie z nabrzeża. Stanął po kilku krokach,
prezentując Sabrinie plecy, toteż nie miała problemów by trzasnąć go wprawnym ruchem w nasadę
karku. Osunął się nieprzytomny na ziemię.
 Mike!  syknęła.
Graham pojawił się na górze i oboje przenieśli nieprzytomnego wartownika, umieszczając go pod
land roverem.
 Hendrique tu jest  oznajmił zaglądając do wnętrza wozu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •