[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sekretarka.
- A może jest zastępca?
- Bardzo mi przykro, ale jest na szkoleniu w Warszawie. Też wróci na matury.
- A możemy wejść do auli obejrzeć obraz? - wtrącił się Olbrzym.
- Może dostaniemy pieniądze na konserwację? - ucieszyła się miła kobieta.
- Niestety, jestem z innego działu, ale jeśli trzeba...
- Szkoda... - zmartwiła się sekretarka.
- A co? Obrazowi coś grozi? - zaciekawił się Olbrzym.
- O, panie redaktorze - sekretarka pogroziła mu palcem. - Pamiętam pana, jak pan
wykłócał się ze starym dyrektorem o salę komputerową...
- To możemy obejrzeć obraz? - przerwałem wspomnienia.
- ProszÄ™ bardzo.
- A w razie czego możemy pochodzić po szkole? - dociekał Olbrzym.
- Na to tylko dyrektorka może pozwolić...
Ramiona mi opadły. Wiedziałem, co teraz nastąpi. Najpierw nie otrzymamy ani
telefonu, ani adresu dyrektorki, żeby dostać pozwolenie. Jak pani dyrektor wróci, to będziemy
musieli poczekać na koniec matur.
- Dziękujemy, pójdziemy obejrzeć obraz - ukłoniłem się sekretarce.
Z drzwi sekretariatu skręciliśmy w prawo i otworzyliśmy wysokie, smukłe drzwi auli.
Poszliśmy aż pod przeciwległą ścianę, pod okna, by lepiej widzieć ogromne płótno. Zapadło
milczenie.
Olbrzym robił zatroskane miny, kliknął kilka zdjęć, drapał się po głowie i mruczał.
- Ręce mi opadywują - specjalnie kaleczył język polski. - Jestem głupi. Ifigenia
wychodzi sobie z antycznej świątyni i patrzy na czarne chmury i wzburzone morze. I nic!
- Patrzy w niebo - zwróciłem mu uwagę.
- I!?
Wymownie spojrzałem na sufit.
- Już za rok matura... - Olbrzym zanucił znaną piosenkę  Czerwonych Gitar mając na
myśli, ile będziemy musieli czekać na pozwolenie na penetrację budynku.
- Zejdzmy do biblioteki - pociągnąłem dziennikarza za rękę.
Bibliotekarka również pamiętała Olbrzyma. Zwłaszcza jak przychodził w czasie
studiów wypożyczać książki, których nie było na uczelni.
- Ma pani książkę pana Stanisława P? - poprosiłem.
- Oczywiście - bibliotekarka podreptała do księgozbioru i wróciła po minucie.
- Czego panowie tam szukajÄ…?
- Cesarza, który stał przed naszą szkołą - wyjaśnił Olbrzym.
Szybko znalezliśmy zdjęcie.
- Wilhelm stał na środku skweru - zauważył Olbrzym.
- W linii prostej z Ifigenia - dodałem.
ROZDZIAA SZÓSTY
NIEMIECKI DESANT NA LEROS " NOCNY MARSZ NA PRZYCZÓAEK "
ZBRODNIA GRENADIERA " UCIECZKA MAAEGO GREKA " PRZYJAZD
BRYTYJCZYKÓW " BITWA O KLASZTOR " UCIECZKA ZBRODNIARZA " W
KLASZTORNYM SKARBCU " NA ZCIE%7Å‚CE KU RELIKWII
- Nazywam się Herman Kostek. Zauważył pan moją opaskę pamiątkową za udział w
walce o Kretę - zaczął opowieść. - To była jatka dla obu stron. Okupacja na wyspie była
najgorsza, lecz na szczęście mnie to nie dotyczyło. Potem w uznaniu mych umiejętności
zaproponowano mi służbę w tajnej jednostce specjalnej  Brandenburg . Znałem polski, trochę
rosyjski, byłem spadochroniarzem i snajperem. Pierwsze zadanie z nową jednostką
wykonałem w noc przed atakiem na Ruskich. Mieliśmy zlikwidować nadgraniczną radiostację
i placówkę wywiadu. Zdobyć książki kodów i wycofać się. W przebraniu czerwonoarmistów
weszliśmy do dwupiętrowego budynku i zlikwidowaliśmy wszystkich Ruskich, zdobyliśmy
materiały i po godzinie przyleciał po nie samolot łącznikowy. Potem było jeszcze kilka akcji,
ale najdziwniejsza miała miejsce jesienią 1943 roku tu, na Leros.
W pazdzierniku 1943 roku nawet nie zdążyłem dojechać na urlop do Gdańska, gdy
otrzymałem wezwanie do jednostki. Pociągiem przewieziono całą naszą Kompanię
Spadochronową Dywizji  Brandenburg w okolice lotniska Fatai koło Aten. Tam byli już
koledzy z 2 pułku strzelców spadochronowych. Oddziałem szturmowym miał dowodzić
kapitan Kuhne. Po powrocie z narady u generała Miillera wezwał wszystkich oficerów,
szefów kompanii i sierżantów. Miałem stopień sierżanta, więc musiałem tam pójść. W
jednostkach spadochronowych powiadamiano starszych szarżą podoficerów o celach operacji,
bo często musieliśmy przejmować ciężar dowodzenia, gdy dowódca był ranny lub
kontuzjowany.
W baraku narad na tablicy wisiała mapa Leros. Kuhne, doskonały żołnierz, weteran,
przedstawił nam w skrócie plan.
- Lądowanie na Leros otrzymało kryptonim  Leopard - mówił kapitan. - W pierwszej
fazie zmasowane ataki lotnicze zneutralizują obronę wyspy. Już w ich trakcie i po nich
rozpocznie się desant z powietrza i z morza. Zajmiemy wąski pas lądu między zatokami
Gurna i Alinda. W ten sposób przetniemy siły obrońców na pół. To zresztą jedno z niewielu
miejsc nadajÄ…cych siÄ™ do lÄ…dowania spadochroniarzy. Kolejne fazy operacji to ataki na punkty
oporu przeciwnika i likwidacja brytyjskiego garnizonu wyspy.
- Po co pchamy się na tę wysepkę? - zapytał porucznik Liege, mój dowódca, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •