[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie ma na co czekać, wchodzimy - powiedziałem.
W izbie po prawej zamieszkały dziewczyny, Waldek, Maciek, Gustlik i ja, a po lewej
reszta chłopaków. Okna pozasłanialiśmy płachtami namiotów, część z nich rozłożyliśmy na
trzeszczącej podłodze pod nasze posłania. Dziewczyny odgrodziły się od nas tropikiem i
ulokowały się w kącie, przy piecu. Gustlik zajrzał do pieca.
- Można w nim napalić, będzie ciepło, ale trzeba będzie wystawić wartownika,
żebyśmy nie spłonęli - stwierdził.
Maciek poprowadził mały patrol, który wyruszył na poszukiwanie opału. Gustlik
sprawdzał stan komina i wszedł na stryszek, a ja wyszedłem przed chatę. Bieszczadzka burza
szalała na całego. Jezioro Solińskie trzymało burzowe chmury na uwięzi nie puszczając ich
dalej na północ. Jest to znane zjawisko meteorologiczne, że burze nie mogą przejść nad
dużymi jeziorami i potem szarpią się jak dziki koń na uwięzi, krążąc po okolicy. Tak było i
tym razem. Pioruny biły w las raz bliżej, raz dalej. Chłopcy wracali niosąc kilka grubych bali
drzewa.
- Skąd to macie? - zapytałem Maćka.
- Za tymi drzewami stała jakaś stodoła, teraz zawaliła się, więc zabraliśmy trochę
drewna.
Zapaliłem fajkę i rozkoszowałem się widowiskiem typu  światło i dzwięk , a z sieni
dobiegały mnie odgłosy rąbania drzewa. Gdy wróciłem do izby, to w piecu paliło się, wszyscy
trzymali menażki z gorącą herbatą, a dla mnie przygotowano honorowe miejsce na
przypiecku.
- Teraz opowie nam pan o historii Bieszczad - poprosił Zet.
- Musielibyśmy pewnie siedzieć tu kilka dni - zaśmiałem się. - Spróbuję w skrócie. Jak
każdy prawdziwy przewodnik, zacznę od prehistorii. W Bieszczadach prehistoria rozpoczęła
się w epoce brązu, z którego to okresu znaleziono w okolicach Sanoka różne pamiątki. Przez
te tereny w czasach rzymskich prowadziły szlaki handlowe na północ. Wiecie po co?
- Po bursztyn - zgłosił się Waldek.
- Tak jest. W okresie wędrówek ludów tereny Bieszczad opustoszały i osadnicy
pojawili się tu dopiero w VII wieku, a byli to członkowie tajemniczego plemiona Białych
Chorwatów rodem z pomocnego Kaukazu. W czasach piastowskich zamieszkiwali te tereny
Lędzianie, zwani przez wczesnych kronikarzy ruskich Lachami. Dopiero pod koniec
średniowiecza w góry przybywali gospodarze sprowadzani tu przez dwa możne rody: Balów i
Kmitów. Złoty okres polskiej szlachty zostawił trwałe piętno na charakterze tej krainy. Bywali
tu Tatarzy, kozacy i węgierscy tołhajowie...
- A co to za jedni? - zapytał Zet.
- Ludzie, którzy łupiestwo doprowadzili do perfekcji. Napadali na wsie i uprowadzali
z nich wszystko, co się ruszało wraz z wszelkim ruchomym dobytkiem. Do tego drobni
szlachetkowie walczyli między sobą. Przyznacie, że te góry - jak mało które miejsce w Polsce
- idealnie nadawały się na kryjówkę banity, złodzieja czy bandyty. Pózniej, do czasów
pierwszej wojny światowej panował tu względny spokój.
- Walczono w Bieszczadach? - zdziwił się Biały.
- Z pewnością odwiedzimy takie miejsca, gdzie prowadzono walki - opowiadałem. -
Po pierwszej wojnie światowej doszło do starć polsko-ukraińskich, gdyż oba narody szybko
starały się stworzyć swoje państwa. W 1939 roku Niemcy i ZSRR równo podzieliły się
Bieszczadami tworząc na Sanie granicę. W 1944 roku przetoczył się tędy front...
- A co z UPA? - dopytywał się Banderas. - Jedni mówią, że UPA mordowała Polaków,
a inni, iż to Polacy akcją  Wisła skrzywdzili Ukraińców.
- Nie możemy patrzeć na UPA i ukraiński ruch narodowowyzwoleńczy tylko przez
pryzmat zbrodni - tłumaczyłem młodzieży. - Po Wiośnie Ludów w 1848 roku, kiedy to w
wielu krajach podniósł się bunt przeciwko staremu porządkowi świata, na Ukrainie zaczęło
się budzić poczucie tożsamości narodowej. Bieszczady miały szczęście być na terenie
ówczesnej Galicji, a jak zapewne pamiętacie z lekcji historii, zabór austriacki był najmniej
uciążliwy w porównaniu z germanizacją w pruskim czy zsyłkami i torturami w rosyjskim. Tak
więc w chwili powstania II Rzeczypospolitej Ukraińcy byli już gotowi do tworzenia własnego
państwa. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, w skrócie OUN, na czele ze Stefanem
Banderą, postanowiła walczyć metodami terrorystycznymi, a więc organizując zamachy na
polskich polityków i działaczy. Nie ma co się oburzać, bo przecież i Józef Piłsudski przez
krótki czas należał do terrorystycznej bojówki PPS. Polskie władze surowo traktowały
członków OUN i wkrótce aresztowano ich i zatrzymano w Berezie Kartuskiej. Jeszcze przed
wybuchem drugiej wojny światowej Abwehra, niemiecki wywiad wojskowy, nawiązała
kontakt z OUN, co powojenni historycy wykorzystali do prezentowania członków UPA w
negatywnym świetle. Na przełomie 1942 i 1943 roku OUN zaczęła scalać pojedyncze
oddziały ukraińskiej partyzantki i wtedy rozpoczęły się straszliwe rzezie ludności polskiej na
Wołyniu. Gdy na tereny Ukrainy wkroczyła Armia Czerwona, to natychmiast utworzyła
bataliony niszczycielskie, do których chętnie wcielano Polaków ze wsi atakowanych przez
UPA. Jak się domyślacie, takie skłócenie dwóch nacji było na rękę władzom ZSRR, które
miało pretekst do totalnej pacyfikacji terenu pod pozorem zaprowadzenia porządku pomiędzy
Polakami i Ukraińcami.
- A co działo się w Bieszczadach? - pytała Czarna. - Myślałam, że tu były największe
walki z UPA.
- Masz rację - potwierdziłem. - Te góry to idealny teren do prowadzenia walk
partyzanckich. Tu działały cztery sotnie dowodzone przez  Hrynia ,  Bira ,  Stacha i
 Brodycza . Starały się utrzymać kontrolę nad skrawkiem Bieszczad terrorem, na co władze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •