[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czy ktoś ich nie słyszy, a po części, by Leo nie domyślił się prawdziwego
powodu jej zmieszania.
Wzięła głęboki oddech i stawiła mu czoło. To zle, że wyczuł jej
zainteresowanie ich wspólnym szefem: znała cięty język Lea i nie chciała
stać się przedmiotem jego żartów. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby odgadł, że
się w Nicku zadurzyła...
- Doskonale! - mruknął, zacierając dłonie. -Jeszcze kilka tygodni
temu ledwie się dostrzegaliście, mimo że widzieliście się praktycznie
przez cały dzień, a tu nagle proszę!
Jego radosny śmiech ściągnął na nich uwagę obecnych.
- Leo, przestań, proszę - jęknęła błagalnym tonem, widząc ich
reakcję.
- Chodzmy stąd - zaproponował. Ujął ją pod ramię i razem wyszli na
korytarz. - Zdaje się, że byłbym całkiem niezłą swatką. Jak tylko spotkam
Nicka...
- Nie! - zawołała przestraszona, stając w miejscu. - Nie pozwalam ci!
Z jednej strony Polly miała już pewność, że Leo z premedytacją stara
się pchnąć ją w ramiona Nicka; z drugiej zaś oburzało ją, że aż tak się
ucieszył ze skuteczności swoich zabiegów.
- Jeżeli cokolwiek mu powiesz, to... - Szukała stosownej pogróżki.
Jest! - Powiem Seksownej Sam, że marzysz, żeby towarzyszyć jej na balu!
- O, nie, tylko nie to! - Wyglądał na szczerze przerażonego taką
perspektywą. - Błagam cię, Polly, przysięgnij, że tego nie zrobisz.
98
RS
Umarłbym, gdybym jeszcze raz musiał stawić jej czoło, zwłaszcza że
głowę będę miał zaprzątniętą aukcją. Nie bądz okrutna!
- O co on się tak awanturuje?
Pytanie Hannah zakończyło ich rozmowę. Po raz pierwszy Polly
miała okazję zobaczyć, jak błyskawicznie Leo potrafi ukryć najróżniejsze
uczucia za maską olśniewającego uśmiechu.
- Zaproponowałam, że znajdę mu towarzyszkę na jesienny bal -
oznajmiła Polly w odpowiedzi na jego błagalne spojrzenie.
- Od kiedy to Leo potrzebuje pomocy w tej materii? - zażartowała
Hannah. - Ostatnio widziałam, jak stała do niego cała kolejka z
numerkami.
- Dobry pomysł! A ty która jesteś, Hannah? - zapytał uwodzicielsko.
- Och, ja jestem bardzo wymagająca. - Mrugnęła porozumiewawczo
do Polly. - Zanim się z kimś umówię, muszę mieć pewność, że jestem
pierwsza na liście!
Polly wystarczyło popatrzeć na lekko przymrużone powieki Lea, by
zorientować się, że i on dostrzegł smutną prawdę, jaka kryła się za tą
brawurową ripostą.
- Wy dwoje na pewno nie bylibyście dobraną parą - rzuciła Polly,
przerywając nieprzyjemne milczenie. - Facet, do którego ustawiają się
kolejki, i dziewczyna, która nie lubi tłoku. Możecie być tylko
przyjaciółmi.
- A i to nie jest pewne - odparowała Hannah, po czym zerknęła na
zegarek. - Pewne natomiast jest to, że na balu dostarczy nam sporo
atrakcji, świadomie lub nie, kiedy osaczy go ten jego cały harem.
99
RS
Polly z podziwem patrzyła za koleżanką, która z podniesioną głową
ruszyła do swoich zajęć.
- Po czyjej ty jesteś stronie? - zaniepokoił się Leo.
- Udaje mi się zachować neutralność - odparła, siląc się na powagę. -
Ale od kiedy odkryłam, że wtykasz nos w nie swoje sprawy, rozważam
możliwość odejścia od tej zasady, więc miej się na baczności!
- W porządku! W zamian za obietnicę, że nie naślesz na mnie waszej
piersiastej koleżanki, ja ci obiecuję, że dam spokój tobie i Nickowi,
chociaż uważam, że bylibyście...
- Leo, przestań! - Doprowadzał ją do rozpaczy. -Jazda do roboty, bo
zadzwonię na położniczy!
Narzekając pod nosem na jej niewdzięczność, poszedł w stronę
swojego gabinetu.
Przez resztę dyżuru miała do czynienia z prozaicznymi przypadkami,
jakie w ogóle nie powinny trafiać na ten oddział.
- Kiedy do nich dotrze, że z czymś takim należy pójść do lekarza
domowego? - zrzędziła Hannah, porządkując gabinet po zabiegu płukania
uszu pacjenta w podeszłym wieku. -I jeszcze urągał, że musiał czekać aż
dwadzieścia minut!
- Miał szczęście, że nie trafił na sądny dzień z powodu jakiegoś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]