[ Pobierz całość w formacie PDF ]
soplicy, ale po co ja panu opowiadam te szczegóły, dość że wypiliśmy
po kieliszku, a potem...
Inspektor nie zadawał pytań; Barbara roześmiała się.
Potem, panie inspektorze, było jak w powiastce dla grzecznych
dzieci. Zmogło mnie. Zasnęłam jeszcze na krześle, pamiętam jak
przez mgłę, że przeniósł mnie na tapczan... i ostatnie, co pamiętam,
to trzask zamykanych drzwi, my mamy automatyczny zamek. Mogło
być najwyżej wpół do dwunastej, bo mówiÄ™ panü, że nie wypiliÅ›my
więcej niż po kieliszku.
Więc on wrócił?
Pan żartuje. Jak mógł wrócić, jeśli nie miał kluczy zawahała
się. Słyszałam wyrazne trzaśniecie. Wie pan, słyszy się czasem
przez sen. Obudziłam się dopiero, gdy pan zadzwonił do drzwi. Nic
72
więcej nie wiem. Mówiła prawdę? Ale jeśli mówiła prawdę to kogo
widziała Zofia Gałak? Powiedzmy, że Kralski dał komuś klucze. Ale
skąd mógł mieć pewność, że jego żona się nie obudzi... %7łe śpi tak
mocno? %7łe śpi tak mocno . Wypiła kieliszek soplicy i od razu zasnę-
ła. Młoda kobieta, która zasypia w obecności chłopca wprowadzonego
po raz pierwszy do domu. Może była po prostu pijana?
On był u pani po raz pierwszy?
Kto?
Ten chłopiec.
Oczywiście. Wyglądam na taką, która systematycznie zdradza
męża?
I teraz najtrudniejsze:
Czy mogłaby mi pani powiedzieć, jak się nazywał?
Wybuchnęła śmiechem.
Może i miałabym jakieś skrupuły oświadczyła ale napraw-
dę nie wiem. Przysięgam, że nie wiem. Na imię miał Tadek. Nie pyta-
Å‚am go o nazwisko!
Nie bardzo chce mi się wierzyć.
Bo pan nie jest młodą kobietą, która zdecydowała, że ktoś ją
raz, jeden raz, poderwie. Dlatego wybrała młodego chłopaka, chociaż
woli starszych, dojrzałych mężczyzn.
Poznała go pani dopiero tego dnia? zapytał oschle.
Dwa dni wcześniej, panie inspektorze, jeśli naprawdę te szcze-
góły są ważne. Zadzwoniła Jolanta...
Jolanta Kasztel, narzeczona Sielczyka?
Oczywiście. Powiedziała, że się nudzi, bo Konrad znów pisze
pracę doktorską, i że mnie pewno smutno, bo Staszka jak zwykle nie
73
ma, i zaproponowała wyprawę do Sputnika albo, jeśli pan woli, na
Sputnik , bo my tak mówimy...
I co było dalej?
Nic. Zamówiłyśmy dwie kawy i siedziałyśmy sobie grzecznie,
plotkując o znajomych z naszej centrali. Sąsiedni stolik zajęło dwóch
panów; jeden nieco starszy, bardzo elegancki, a drugi właśnie Ta-
dek... Najpierw wypili dwa kieliszki wina, pózniej jeszcze dwa kielisz-
ki i przysiedli siÄ™ do nas...
Jolanta ich znała?
Nie wiem, chyba nie. Ten starszy, elegancki i pewno forsiasty,
bo to on zamawiał i płacił, podrywał Jolantę, a Tadek mnie. Zresztą
Staszek mniej mi się podobał...
A Jolancie?
Powiedziałam panu kiedyś, że Jolanta jest zakochana w Siel-
czyku. Zatańczy, wypije kieliszek wina i spławia faceta. To jej metoda.
A Tadek umówił się ze mną właśnie na trzeciego września.
A po trzecim września?
Barbara milczała chwilę.
Właśnie powiedziała. Jeśli już mówię panu tyle, to mogę i
więcej...
Starsi panowie są stworzeni do zwierzeń.
Starsi panowie przedrzezniała mój Kralski jest niewiele od
pana młodszy. Otóż po tym wieczorze nie widziałam już Tadka. Może
się obraził? Byłam dwa razy w Sputniku , ale go nie spotkałam.
A tego drugiego?
Widziałam. Był w jakimś większym towarzystwie, nie miałam
ochoty podchodzić. Zresztą nawet się nie ukłonił.
74
Milczeli. Siwy jegomość stawiał właśnie na ladę czajnik elektrycz-
ny. Koleżanka Kralskiej wypisywała kwit.
Czy to bardzo poważne? zapytała cicho po chwili.
Co?
No, to wszystko... %7łe ktoś mógł wejść do mnie o pierwszej w
nocy.
Chciałbym porozmawiać z tym chłopcem powiedział Olszak.
Nie dostarczę go panu rzuciła ostro, ale zreflektowała się na-
tychmiast. Przepraszam. Ja też chciałabym z nim porozmawiać.
Podobał się pani?
TrochÄ™. Wysoki, dobrze zbudowany blondyn, jasne oczy.
Jakieś cechy szczególne?
Boże, ci oficerowie milicji! Przystojny, panie inspektorze. Przy-
stojny. I bardzo sympatyczny.
Nie umiała powiedzieć nic więcej. Odprowadziła inspektora do
drzwi. Widział ją jeszcze chwilę przez szybę, nim skręcił w przecznicę.
Mogło na przykład być tak... Chłopak, imieniem Tadek, wziął klu-
cze, gdy usnęła. Wrócił do jej mieszkania o godzinie pierwszej w nocy.
Po co wracał? Gdyby z mieszkania Kralskiej coś zginęło, powiedziała-
by na pewno. Chociaż ta chwila wahania, kiedy wspomniała, że nie
miał kluczy... A kiedy on, Olszak, był pierwszy raz u Kralskiej, 4 wrze-
śnia rano, szukała czegoś w torebce, jakby zaniepokojona. Może trze-
ba więc inaczej postawić pytanie. Dlaczego Tadek w ogóle wychodził,
jeśli chciał być w tym mieszkaniu o godzinie pierwszej w nocy? Kral-
ska była pewna, że jej mąż wraca dopiero następnego dnia. Czy po-
wiedziała to partnerowi? A może Tadek wiedział, kiedy zjawi się Kralski?
75
I pytanie najważniejsze: jaki to może mieć związek z samobójstwem
Sielczyka? Godzina pierwsza w nocy. Tadek wchodzi na balkon...
młody, zręczny... przeskakuje barierę i jest już na balkonie Sielczyka.
I co? Zmusza go do napisania tej nieszczęsnej kartki? W jaki sposób?
Dlaczego?
Hipoteza prowadziła do absurdu. A może Tadek chciał być w
mieszkaniu Sielczyka po jego śmierci? Ile miał czasu? Kilkanaście
minut do przyjścia milicji. Mogło wystarczyć. Ale skąd mógł wiedzieć,
że Sielczyk wyskoczy przez okno?
Tak czy inaczej należało przede wszystkim ustalić, kim był Ta-
dek. Zadanie to nie wydawało się inspektorowi zbyt trudne. Natych-
miast po przyjściu do Komendy wezwał wywiadowcę, sierżanta Mary-
się Kleję. Dziewczyna obijała się już od paru dni bez poważnej roboty
i Kercz miał o to do Olszaka pretensję. Odstąp ją Ciulikowi zażą-
dał jemu zawsze brak wywiadowców .
Jest coś? zapytała Marysia.
Chodzi o lokal zwany Sputnikiem .
Roześmiała się.
Powinniśmy mieć tam stałego przedstawiciela. Ciągle się ko-
muś ten Sputnik odbija. Niedawno Ciulik posyłał tam Kostrzew-
skiego. Chłopak przez tydzień wydawał pieniądze na kawę i podrywał
dziewczęta. Ale nic interesującego nie poderwał...
Dobrze, dobrze...
Wyjaśnił jej, o co chodzi. Musi mu znalezć tego Tadka, i to do-
słownie w ciągu najbliższych godzin. Wiadomo, że drugi, starszy i
forsiasty, imieniem Staszek, bywa także w Sputniku .
Zrobi się powiedziała. Mam tam chody. Jeśli już chłopak
76
pojawił się w Sputniku , ktoś go musi pamiętać.
Opisał jej Barbarę Kralską, a potem, już z przyzwyczajenia, bo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]