[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przekonać się, jak to działa. Mówiąc w skrócie, przeżycie było mocne takiego szoku nie doznał
nigdy wcześniej. Nie zamierzał powtarzać tego doświadczenia, więc teraz po prostu uklęknął i założył
ręce za głowę. Dwudziestoczterogodzinna przewaga zniknęła prędzej, niż się spodziewał.
Z kolanem strażaka na karku i twarzą przyciśniętą do podłogowej wykładziny Harvath
poczuł pieczenie na nadgarstkach, gdy skrępowano mu ręce za plecami za pomocą specjalnych
plastikowych kajdanek.
Obchodzili się z nim szczególnie szorstko. Przekaz dostał jasny: Jeśli zaczniesz fikać,
zrobimy się dużo bardziej nieprzyjemni .
Przy schodkach samolotu czekał czarny yukon denali. Harvath nawet nie dotknął stopami
ziemi.
Rzucono go na tylne siedzenie, po bokach usiedli dwaj faceci, jednocześnie zatrzaskując
drzwi. Jeden zapiął mu pas, gdy drugi kazał kierowcy ruszać.
Nawet nie zobaczył kaptura, gdy zaciągnięto mu go na głowę i wszystko zrobiło się czarne.
Jechali długo. Każda minuta pozbawienia bodzców zmysłowych w tej nieprzeniknionej
ciemności zdawała się trwać godzinę. Kiedy SUV wreszcie się zatrzymał, któryś z mężczyzn wysiadł i
wyciągnął Harvatha z wozu.
Scot usłyszał ćwierkanie ptaków i warkot jakiegoś silnika w oddali. Mogła to być kosiarka do
trawy, lecz biorąc pod uwagę drgania, zgadywał, że to raczej motorówka. Prawdopodobnie byli w
pobliżu wody.
Para potężnych dłoni chwyciła go z drugiej strony i stróże gdzieś go prowadzili. Gładka
asfaltowa nawierzchnia ustąpiła miękkiej trawie, a potem drewnianym schodkom.
Kazano mu po nich wejść i zaraz otworzyły się jakieś drzwi. W środku zalatywało stęchlizną i
rozchodził się słaby zapach płynu czyszczącego pine-sol.
Szli długim korytarzem i zatrzymali się przed następnymi drzwiami. Zciągnęli mu kaptur,
wepchnęli Scota do jakiegoś pomieszczenia. Drzwi się zatrzasnęły i rozległ się zgrzyt zamka.
Najpierw widział tylko biel. Powoli oczy przyzwyczaiły się do światła i zaczął rozpoznawać
błękity i brąz starej drewnianej podłogi. Pierwszym obiektem, na którym zdołał skupić wzrok, okazały
się ręcznie malowane boje poławiaczy homarów. Potem obraz rozszerzył się obejmując cały pokój.
Wystrój zdawał się wyjęty prosto z magazynu Coastal Living : boazeria na ścianach, modele
żaglowców, poduszki uszyte z marynarskich chorągiewek. Harvath wyobrażał sobie wiele
więziennych cel, w jakich mógłby go zamknąć prezydent, ale żadna nie przypominała tego lokum.
Kiedy podszedł do okna, zdziwił się, że nie można go otworzyć. Bardziej zaskoczyła go szyba
z kuloodpornego szkła, grubego na ponad trzy centymetry. A więc nie był to zwyczajny pokój.
Zawiezli go do jakiejś kryjówki. Przypuszczał, że właścicielem jest CIA, choć w grę mogła
wchodzić każda inna agencja.
Harvath widział w życiu sporo lokali konspiracyjnych, a jakość wystroju w tym mieszkaniu
sugerowała raczej hojną rękę Centralnej Agencji Wywiadowczej.
Szafa była pusta, nic też nie znalazł w szufladach biurka stojącego pod ścianą naprzeciw okna.
W nocnej szafce natrafił na Biblię ze stemplem świadczącym, że jakoby dostarczyło ją tu towarzystwo
Gideons ktoś uznał to, widać, za zabawne.
Zwrócił uwagę, że modele statków zostały nazwane na cześć uniwersytetów z Ligi
Bluszczowej. Wybrano dla niego kryjówkę CIA, ale dlaczego się tu znalazł?
W pokoju znajdowało się dwoje drzwi. Jedne prowadziły do łazienki, gdzie brakowało
normalnych sprzętów, takich jak drążek na ręczniki czy lustro, które można było wykorzystać jako
broń. Harvath odkręcił kran i z papierowego kubeczka napił się wody, a potem wrócił do sypialni.
Drugie drzwi, naprzeciw łazienki, były zamknięte. To go nie zaskoczyło. Przypuszczał, że po
drugiej stronie stoi co najmniej jeden, a może nawet dwóch strażników. Znając skłonność ludzi z CIA
do inwigilacji elektronicznej, domyślał się też, ze w pokoju zamontowano podsłuch i kamery.
Nie miał nic innego do roboty, więc wyciągnął Biblię z nocnej szafki i usiadł na łóżku. Jako
wychowanek szkoły Serca Jezusowego Scot zawstydził się, że od tak dawna nie miał w ręku Pisma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]