[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ramię, ale to go nie powstrzymało - grzebał przy zamku, dopóki nie usłyszał cichego
kliknięcia.
Luke bezgłośnie odsunął siatkowe drzwi i przeszedł pod opuszczoną żaluzją do
wnętrza domu rodziny Sportowców.
Mimo zaciągniętych żaluzji we wszystkich oknach pokój, do którego wszedł, był
jasny i przestronny. Wszystko sprawiało tu wrażenie całkowicie nowego, od świeżo
pomalowanych ścian poprzez lśniące szklane stoliki aż po lakierowany drewniany parkiet.
Luke gapił się na to z podziwem - praktycznie wszystkie meble w jego domu stały na swoich
miejscach, odkąd pamiętał, a jeśli kiedykolwiek miały jakiekolwiek wzory czy ozdoby,
wszystko to zatarło się już bardzo dawno. W domu Luke a nawet dawniej pomarańczowa
kanapa i dawniej zielone krzesła miały teraz pasujący do siebie odcień brązowoszarawy. Ten
pokój był inny, przywodził na myśl słowo, którego nigdy nie słyszał, tylko czytał w książkach
- nieskazitelny . Po tych białych dywanach nikt nigdy nie chodził w ubrudzonych gnojem
butach, nikt nie siadał na bladoniebieskich kanapach w pokrytych zbożowym pyłem dżinsach.
Luke mógłby tak stać w drzwiach w nieskończoność i podziwiać wnętrze, ale ktoś
zakasłał w głębi domu, a potem usłyszał dziwne automatyczne piski. Ruszył na palcach przed
siebie, wychodząc z założenia, że lepiej kogoś znalezć niż zostać znalezionym.
Przeszedł długim korytarzem, a piski zmieniły się w przeciągłe brzęczenie
dobiegające z pokoju na samym końcu.
Luke wstrzymał oddech i stanął pod drzwiami tego pokoju, zbierając odwagę, żeby
zajrzeć do środka. Serce waliło mu głośno, zdążyłby jeszcze uciec niewidziany, wrócić do
swojego domu i na swój strych, do zwykłego, bezpiecznego życia. Ale zawsze był ciekawy...
Chłopiec pochylił się do przodu, poruszając się dosłownie o centymetry, tak żeby
rzucić spojrzenie na to, co znajdowało się wewnątrz pokoju.
W środku stało krzesło, biurko i wielka maszyna, w której Luke z trudem rozpoznał
komputer. Przy komputerze, stukając gwałtownie w klawiaturę, siedziała dziewczynka.
Luke zamrugał, zaskoczony - jakoś tak się złożyło, że ani przez chwilę nie pomyślał o
tym, że trzecie dziecko Sportowców może być dziewczynką. Była odwrócona tyłem do
Luke a, miała na sobie dżinsy i szary podkoszulek - bardzo podobnie ubierali się na co dzień
bracia Sportowcy. Ciemne włosy miała ścięte prawie tak krótko, jak Luke, ale było coś w
zaokrąglonych policzkach, przechyleniu głowy, sposobie, w jaki podkoszulek w jednych
miejscach przylegał, a w innych odstawał od ciała, co mówiło chłopcu, że ona z całą
pewnością jest inna od niego.
Zarumienił się i przełknął ślinę.
Dziewczynka odwróciła głowę.
- Ja... - zachrypiał Luke.
Zanim zdążył się zastanowić nad następnym słowem, dziewczynka znalazła się przy
nim i przewróciła go na ziemię, przyciskając do podłogi. Luke leżał z ramieniem
wykręconym na plecy, z twarzą wciśniętą w dywan i z największym trudem zdołał odwrócić
głowę, żeby złapać oddech.
- I co? - syknęła mu do ucha dziewczynka. - Myślisz, że możesz się zakraść i
zaskoczyć biedną, niewinną dziewczynę, która została w domu całkiem sama? Chyba nikt ci
nie powiedział o systemie alarmowym. Kiedy tylko postawiłeś nogę na naszej posesji, w
biurze naszej ochrony uruchomił się alarm. Będą tu lada chwila.
Luke poczuł przypływ paniki - więc to tak miało się zakończyć jego życie? Musiał się
wytłumaczyć, musiał uciekać!
- Nie - powiedział. - Nie przyjadą. Ja...
- Serio? - zapytała dziewczynka. - A kim jesteś, żeby ich powstrzymać?
Luke podniósł głowę, na ile zdołał i powiedział pierwszą rzecz, jaka mu przyszła do
głowy.
- Policją Populacyjną.
Dziewczynka puściła go.
ROZDZIAA PITNASTY
Luke usiadł i obmacał sobie ramiona, żeby się upewnić, czy dziewczynka nie złamała mu
niczego.
- Kłamiesz - powiedziała.
Ale nie próbowała go ponownie obezwładnić, przykucnęła i przez chwilę zastanawiała
się nad czymś intensywnie, a potem wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Wiem! Jesteś jeszcze jednym! Zwietne hasło rozpoznawcze, swoją drogą, muszę się
zastanowić, czy nie wykorzystać go na pikiecie.
Teraz to Luke w zaskoczeniu przymrużył oczy.
Dziewczynka zachichotała.
- Znaczy, ty też jesteś cieniem, prawda?
- Cieniem...? - Luke zastanawiał się, dlaczego ma uczucie, jakby jego mózg pracował
na zwolnionych obrotach. Może to dlatego, że miał wrażenie, że ta dziewczynka jest od niego
o niebo lepsza we wszystkim?
- Nie używasz tego określenia? - zapytała. - Myślałam, że cień to uniwersalne
słowo. No wiesz, nielegal, ktoś, czyi rodzice złamali ustawę populacyjną numer 3903. Trzecie
dziecko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]