[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zwietny pomysł - stwierdził. - Kiedy wspomniałaś o jedzeniu, poczułem, że
jestem potwornie głodny. Będziemy mogli zjeść wcześniej?
Jessi znowu zerknęła na zegarek.
- Za dwadzieścia minut - odparła. - Jak tylko przyjdzie Amanda.
S
R
Zaczęła się ubierać, a Kale patrzył na nią z wyrazną fascynacją. Zawsze wy-
dawało jej się, że jest zbyt pulchna. Londa była prawdziwą pięknością, wiotką i
kruchą! Jednak jej kształty najwyrazniej podobały się Kale'owi.
- Nie patrz tak na mnie, bo mnie peszysz - poprosiła.
- Tylko cię podziwiam - odparł.
Kale był zbudowany jak grecki bóg, a szrama na twarzy czyniła go jeszcze
bardziej męskim. Jessi ubrała się i zeszła na dół, zostawiając nagiego Kale'a w po-
koju gościnnym. Wymieszała jeszcze raz sałatkę warzywną i zaczęła podgrzewać
sos, który przygotowała do ziemniaków.
Amanda, jak zwykle, wróciła koło czwartej.
- Serwetki z materiału? - zdziwiła się, patrząc na stół.
Jessi odwróciła się od kuchenki.
- Owszem - potwierdziła.
- Przecież używamy ich tylko przy uroczystych okazjach - zauważyła dziew-
czynka.
- Kale zje z nami dzisiaj kolację - poinformowała ją Jessi.
- Kiedy mieszkał tutaj poprzednio, nie urządzałaś takiej pompy - stwierdziła
Amanda.
- Teraz zostanie tu przez cały tydzień.
- Ale nie u nas. Mówiłaś, ciociu, że wynajął pokój w motelu.
Jessi powoli zaczynało brakować argumentów, a Amanda patrzyła na nią co-
raz bardziej podejrzliwie.
- No wiesz, Kale jest teraz rekonwalescentem - powiedziała w końcu. - To
pierwsza jego wizyta u nas po wypadku.
Amanda dała się w końcu przekonać i spytała, gdzie jest Kale. Jessi spojrzała
nerwowo w stronę piętra. Miała nadzieję, że już się ubrał.
- Zaraz zejdzie.
W tym momencie Kale pokazał się na schodach. Ubrany. Pocałował i przytu-
S
R
lił Jessi, a kiedy ledwo dostrzegalnym ruchem wskazała Amandę, przywitał się
również z dziewczynką.
- Jak ci poszły zajęcia komputerowe? - spytał.
- Zwietnie - odparła Amanda. - Nauczyłam się wielu rzeczy. Tylko ciągle nie
mogę pokonać Jaime'a Hogansona w  Gwiezdnym wyścigu". Ale on nie jest w sta-
nie zaprojektować zwykłego domu.
- Zaprojektować domu? - spytał ze zdziwieniem Kale.
Amanda wypięła dumnie pierś.
- Oczywiście korzystałam z uproszczonego programu graficznego i nie mam
odpowiednich obliczeń - powiedziała. - Pan pewnie korzysta z programu Computer
Assisted Design.
Kale skinął głową,
- Tak, masz rację. Jak chcesz, sprawdzę twój projekt na CAD-zie.
Mała aż się rozpromieniła.
- Wspaniale! - zawołała. - Myślę, że w przyszłości chętnie zostałabym inży-
nierem.
- A nie pilotem? - wtrąciła Jessi.
- Pilotem też - odparła Amanda. - Mogłabym projektować lotniska.
Kale pokiwał poważnie głową.
- To dobry pomysł - przyznał. - Jeśli chcesz, to pokażę ci moją pracownię w
Minneapolis. Będziesz mogła sama skorzystać z CAD-a.
Amanda spojrzała błagalnie na ciotkę.
- Polecimy do Minneapolis? - spytała.
- Przy najbliższej nadarzającej się okazji - odparła Jessi. - No, chodzcie. Za-
piekanka już gotowa.
Słuchała rozmowy siostrzenicy i Kale'a z narastającym niepokojem. Co mia-
łaby robić Amanda w Minneapolis? Czy Kale nie zechciałby przypadkiem pokazać
jej swoim rodzicom? I czy mogłaby mu tego zabronić?
S
R
Usiedli w jadalni przy stole, przy którym ostatnio pracował Kale.
- Fiu, fiu! - zagwizdała Amanda, ale słowem nie wspomniała o tym, że zasia-
dają przy nim tylko w czasie Bożego Narodzenia i Wielkanocy.
Zjedli zapiekankę i sałatkę warzywną. Kale wydawał się zaskoczony tym, że
Jessi w ogóle umie gotować.
- Wszystko było doskonałe - pochwalił.
- Gotuję rzadko, ale lubię to robić - wyjaśniła Jessi. - Amanda zwykle jada w
szkole, a ja w pracy.
Po posiłku usiedli na tarasie ze szklankami mrożonej herbaty, a następnie po-
szli nad jezioro popływać. Amanda popisywała się wspaniałymi skokami do wody.
W końcu Kale pożegnał się z nimi koło ósmej i pojechał do motelu. Wrócił
dopiero koło północy. Amanda spała już od dwóch godzin. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •