[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wymyślimy.
Czemu Taur Urgas kazał ci odjechać? zapytał Barak.
Yarblek spojrzał ponuro.
Jutro zdarzy się tu poważny wypadek. Taur Urgas natychmiast wyśle prze-
prosiny do Rana Borune. . . napisze coś o niedoświadczonych żołnierzach, którzy
ścigali rabusiów i uznali porządnych kupców za bandytów. Zaproponuje odszko-
dowanie i wszystko jakoś się ułoży. Pieniądze to magiczne słowo, kiedy rozmawia
się z Tolnedranami.
Chce wyrżnąć cały obóz? Barak nie dowierzał.
Taki ma plan. Chce wyczyścić Cthol Murgos z zachodnich podróżnych
i uważa, że kilka takich pomyłek załatwi sprawę.
Relg stał z boku, głęboko zamyślony. Nagle podszedł do szkicu Yarbleka i wy-
gładził piasek.
Możesz mi pokazać, gdzie dokładnie znajduje się ta jama, w której trzyma-
ją naszego przyjaciela? zapytał.
Nic ci z tego nie przyjdzie stwierdził Nadrak. Pilnuje jej z tuzin
żołnierzy. Silk zyskał niezłą reputację i Taur Urgas nie chce, żeby uciekł.
Pokaż nie ustępował Relg.
Yarblek wzruszył ramionami.
Jesteśmy tutaj, po stronie pomocnej. Naszkicował obóz i szlak kara-
wan. Tu stoi posterunek. Wskazał nożem. Jama jest zaraz za nim, u pod-
stawy tego wzgórza po stronie południowej.
Jakie ma ściany?
Lity kamień.
Czy to naturalne zagłębienie w skale, czy była wykopana?
Co to za różnica?
Muszę wiedzieć.
Nie zauważyłem śladów narzędzi zastanowił się Yarblek. A otwór na
powierzchni jest nieregularny. Czyli to pewnie naturalna dziura.
Relg kiwnął głową.
A to wzgórze za jamą. . . skała czy ziemia?
Raczej skała. Całe śmierdzące Cthol Murgos to prawie sama skała.
193
Relg wstał.
Dziękuję ci powiedział uprzejmie.
Nie zdołacie wykopać tunelu uprzedził Yarblek. Wstał także i strzepnął
piasek z brzegów płaszcza. Nie wystarczy wam czasu.
Belgarath w zamyśleniu przymknął oczy.
Dzięki, Yarbleku powiedział. Byłeś dobrym przyjacielem.
Wszystko, byle rozzłościć Murgów rzekł Nadrak. Szkoda, że nie
mogę pomóc Silkowi.
Jeszcze nie wszystko stracone.
Obawiam się, że nie ma już nadziei. Muszę jechać. Ludzie mi pobłądzą,
jeśli ich nie przypilnuję.
Yarbleku. Barak wyciągnął rękę. Któregoś dnia musimy się spotkać
i dokończyć pijaństwa.
Yarblek z uśmiechem podał mu dłoń. Potem odwrócił się i pochwycił w obję-
cia ciocię Pol.
Może kiedyś znudzi cię towarzystwo Alornów, dziewczyno. Pamiętaj, że
klapa mojego namiotu zawsze jest dla ciebie otwarta.
Nie zapomnę odparła z powagą.
Powodzenia. Czekam na was do północy rzucił jeszcze i odszedł.
Porządny człowiek stwierdził Barak. Chyba mógłbym go polubić.
Musimy zaplanować ratunek dla księcia Kheldara oznajmił Mando-
rallen. Zaczął odpinać zbroję umocowaną do juków na grzbiecie konia. Gdy
wszystko inne zawodzi, z konieczności trzeba nam uciec się do brutalnej siły.
Znowu zaczynasz, Mandorallenie burknął z wyrzutem Barak.
Ten problem jest już rozwiązany oświadczył Belgarath.
Barak i Mandorallen spojrzeli na niego.
Odłóż zbroję, Mandorallenie polecił starzec. Nie będzie ci potrzebna.
A kto wydostanie Silka? chciał wiedzieć Barak.
Ja odparł cicho Relg. Ile czasu pozostało jeszcze do zmroku?
Około godziny. Czemu pytasz?
Muszę się przygotować.
Masz jakiś plan? spytał Durnik.
Relg wzruszył ramionami.
Nie ma potrzeby. Okrążymy obóz, aż znajdziemy się za tym wzgórzem po
drugiej stronie. Sprowadzę naszego przyjaciela, a potem możemy odjechać.
Tak po prostu? zdziwił się Barak.
Mniej więcej. A teraz przepraszam. Relg odwrócił się.
Chwileczkę! Czy ja z Mandorallenem nie powinniśmy iść z tobą?
Nie potrafilibyście odparł Relg. Odszedł w głąb rozpadliny. Po chwili
usłyszeli, że się modli.
Czy on myśli, że wymodli Silka z tej jamy? mruknął niechętnie Barak.
194
Nie wyjaśnił Belgarath. On przejdzie przez wzgórze i wyniesie Silka.
Dlatego tak wypytywał Yarbleka.
Gdzie przejdzie?
Widziałeś, co zrobił w Prolgu. . . kiedy włożył rękę w ścianę?
No tak, ale. . .
To dla niego całkiem łatwe, Baraku.
A co z Silkiem? Jak zamierza jego przeciągnąć przez skałę?
Szczerze mówiąc, nie wiem. Ale jest pewien, że potrafi tego dokonać.
Jeśli się nie uda, o świcie Taur Urgas upiecze Silka na wolnym ogniu. Wiesz
o tym, prawda?
Belgarath przytaknął smętnie.
Barak pokręcił głową.
To nie jest naturalne burknął.
Nie denerwuj się przesadnie z tego powodu doradził mu Belgarath.
Dzień zaczął przygasać, a Relg ciągle się modlił. Jego głos wznosił się i opadał
w formalnych kadencjach. Gdy zapadła ciemność, wrócił do pozostałych.
Jestem gotów oświadczył ze spokojem. Możemy ruszać.
Zatoczymy krąg od zachodu zdecydował Belgarath. Poprowadzimy
konie i jak długo się uda, będziemy trzymać się osłony.
To zajmie parę godzin zauważył Durnik.
Nie szkodzi. %7łołnierze będą mieli czas, żeby zmniejszyć czujność. Pol,
sprawdz, co planują ci Grolimowie, których zauważył Garion.
Kiwnęła głową i chłopiec poczuł lekkie pchnięcie jej sondującego umysłu.
W porządku, ojcze oznajmiła po chwili. Są zajęci. Taur Urgas kazał
im odprawić dla siebie obrządki religijne.
Chodzmy zatem.
Ruszyli ostrożnie, prowadząc za sobą konie. Noc była pochmurna, a wiatr
zaatakował ich, gdy tylko wyszli spomiędzy ochronnych zboczy. Na wschód od
jarmarku równina usiana była setkami rozwiewanych wiatrem ognisk, znaczących
wielkie obozowisko armii Taura Urgasa.
Relg jęknął i zasłonił twarz rękami.
Co się stało? zapytał Garion.
Te ognie. . . Kłują mnie w oczy.
Staraj się nie patrzeć.
Mój Bóg złożył ciężar na moich barkach, Belgarionie. Relg pociągnął
nosem i wytarł go rękawem. Nie powinienem przebywać na otwartej przestrze-
ni.
Niech ciocia Pol da ci coś na to przeziębienie. Będzie obrzydliwe, ale zaraz
poczujesz się lepiej.
Może westchnął Relg. Wciąż osłaniał oczy przed słabym blaskiem
ognisk Murgów.
195
Wzgórze na południowym krańcu jarmarku okazało się niskim zwałem grani-
tu. Wprawdzie stulecia nieustającego wichru przykryły je cienką warstwą piasku
i ziemi, jednak pod spodem leżała solidna skała. Przystanęli schowani za wznie-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]