[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tak z ciekawości, zamierzasz go oddać Domowi?
- Nie miałam czasu o tym pomyśleć... Wolałabym, żeby
nie był tyle wart - wyrwało jej się.
- Naprawdę nie wiedziałaś, ile to jest? - spytał z cie-
kawością.
- Gdybym wiedziała, nie nosiłabym go ze sobą.
- To dlaczego detektyw Doma go nie znalazł? Zakładam,
że przeszukał twoje rzeczy.
132
S
R
- Miałam go w torebce - przyznała. David zagwizdał ci-
cho.
- Czyli dosłownie nosiłaś go ze sobą. Może i lepiej, że
braciszek o tym nie wie. Padłby na zawał... Chociaż, oczy-
wiście, mama zawsze go nosiła. I nikt się nie zastanawiał, czy
to bezpieczne. - Spojrzał na torebkę Nicoli i uniósł brew. -
Ale chyba go teraz...?
- Nie - zapewniła pośpiesznie. - Jest w pokoju. Włożyłam
go do kasetki na biżuterię mojej babci.
- Muszę przyznać, że ostatnio Domowi nie wszystko wy-
chodziło - zauważył z pewną satysfakcją. - Pozbawiono go
pierścienia i Ca' Malvasia...
- Nie mówiąc o pieniądzach. - Nie mogła ukryć roz-
goryczenia.
- Myślę, że pieniądze najmniej go obchodzą. Piekielny
szczęściarz i tak ma więcej, niż mu trzeba. Ale dwa pozostałe
są mu bardzo potrzebne. Kobieta, z którą się chce ożenić...
- On się żeni? - sama usłyszała w swoim głosie szok.
- Ach! - wykrzyknął David. - Dziwisz się, bo wcześniej
mówiłem, że jest tobą zainteresowany?
- Cóż, to tylko dowodzi, że się mylisz - powiedziała tak
lekko, jak mogła.
- Ależ skąd. Do czasu ślubu z Carlą wolno mu mieć małe
przygody, jeżeli zachowuje się dyskretnie i Ferrini o niczym
nie słyszą.
- Kiedy...? - Głos jej się załamał. - Kiedy biorą ślub?
- O ile wiem, nie ustalili jeszcze daty.
- A od jak dawna się znają? - Wiedziała, że niepotrzebnie
się dręczy, ale nie mogła przestać.
133
S
R
- Prawie całe życie. Chociaż Carla jest od Doma sporo
młodsza - prawie w moim wieku. Od roku są nieoficjalnie
zaręczeni. Z jakichś powodów Dom się nie spieszy, chociaż
sam przyznał, że najwyższy czas ustatkować się i spłodzić
potomka. Nie rozumiem. Ja bym nie czekał. Carla jest pięk-
na, a Ferrini byli bliskimi przyjaciółmi mamy i są jedną z
najbogatszych rodzin w Wenecji. Mają gałąz w Nowym Jor-
ku, tamtym też kasy nie brakuje... - Westchnął. - Jeśli posta-
nowisz oddać Domowi pierścień, pewnie go to zmobilizuje. ..
- Nie bardzo widzę inne rozwiązanie - powiedziała Ni-
cola z ciężkim sercem. - Czułabym się okropnie, wiedząc, ile
jest wart, nie mówiąc o tych tradycjach rodzinnych.
- Ja tam nie widzę powodu do przestrzegania starych tra-
dycji. - David wydawał się znudzony. - Chociaż Domowi
strasznie na nich zależy. A Carla jest nowoczesną dziew-
czyną i pewnie ma w nosie cały ten pierścień. Ale odzyskanie
Ca' Malvasia na pewno zrobi różnicę.
- Chcesz powiedzieć, że będą tam mieszkać?
- Nie, matka Carli. To zostało już omówione. Signora
Ferrini niedawno owdowiała. Chciałaby sprzedać dom ro-
dzinny, wielki, sypiący się pałac na Giudecca, i zamieszkać
blisko jedynej córki. Dom zgodził się, żeby mieszkała z nimi
w palazzo, ale ona woli zachować niezależność. Gdyby mo-
gła zamieszkać w Ca' Malvasia, byłoby idealnie.
- Nic dziwnego, że tak mu na nim zależy - zauważyła Ni-
cola, pogrążona w rozpaczy.
- Moim zdaniem będziesz głupia, jeśli mu je oddasz. -
Chyba wyczuł jej nastrój. - Ale zapomnijmy o Dornie i wy-
bierzmy się na miasto... Chcesz potańczyć?
134
S
R
- Byłoby cudownie - odpowiedziała z udawanym en-
tuzjazmem. - Ale chyba nic z tego. Wczoraj skręciłam kostkę
i zaczyna znowu puchnąć.
- Czyli chodzenie też odpada?
- W każdym razie nie za dużo.
- No to znam idealne miejsce na spędzenie reszty wie-
czoru. Pójdziemy do Club Nove. Możemy posiedzieć, wypić
szampana, popatrzeć na występy... A, jeszcze słówko ostrze-
żenia. Nie mów o tym Domowi.
Wodna taksówka przewiozła ich przez labirynt czarnych
kanałów i wysadziła przy niskich schodach prowadzących do
wąskiej alejki między murami.
Alejka wychodziła na Campo Mandolo, wielki plac, który
wydawał się ośrodkiem nocnego życia Wenecji. Było tu wie-
le barów i restauracji. Z prawej strony znajdowała się restau-
racja ze sporym ogródkiem. Obok były czarne drzwi z meta-
lową kratką. Nie widniała na nich żadna nazwa, nic nie
wskazywało, że mogą prowadzić do klubu.
David pociągnął za staroświecką rączkę od dzwonka. Za
kratką pojawiła się twarz. Po chwili milczącej obserwacji po-
tężnie zbudowany mężczyzna w wieczorowym stroju otwo-
rzył im drzwi.
David pochylił się w jego stronę i powiedział coś, czego
Nicola nie dosłyszała.
- A ona? - zapytał mężczyzna.
- To signora Whitney. Jest w porządku. Ręczę za nią. Zo-
stali wpuszczeni, drzwi zamknęły się za nimi. Nicola znalazła
się w pustym foyer z marmurowymi schodami. Mężczyzna
zniknął w małej komórce.
135
S
R
- Tędy - powiedział David i poprowadził ją w górę scho-
dów.
Na szczycie znajdowały się kolejne drzwi z kratką. Za-
pukał energicznie i znowu poddano ich milczącej obserwacji.
Nie padło ani jedno słowo, ale drzwi otworzyły się. Weszli
do luksusowo urządzonej sali w barwach złota i kości sło-
niowej, oświetlonej kryształowymi żyrandolami. W odległym
końcu znajdowało się podium z wielkim, czarnym fortepia-
nem.
Obok Davida pojawiła się elegancka hostessa, która z
uśmiechem zaprowadziła ich do stolika. Zaraz za nią pojawił
się kelner z butelką zimnego szampana, lodem i dwoma kie-
liszkami. Zręcznie otworzył butelkę i nalał, po czym zniknął
bezszelestnie. Nicola odniosła wrażenie, że tutaj traktuje się
w ten sposób wszystkich gości.
Rozglądając się ciekawie wokół, zauważyła, że wszyscy
klienci mają jedno wspólne - pieniądze.
- Przyszliśmy akurat w porę - szepnął jej David do ucha. -
Zaraz zacznie się występ.
Popijając szampana, obejrzeli znakomite występy, w któ-
rych uczestniczył między innymi rewelacyjny iluzjonista oraz
sobowtór Franka Sinatry.
Po godzinie, kiedy pianista akompaniował bluesowej
śpiewaczce o ochrypłym głosie, David zrobił się niespokojny.
- Przejdzmy, gdzie coś się dzieje.
- Coś się dzieje? - powtórzyła niepewnie Nicola, kiedy
pomagał jej wstać.
- Nie rób takiej przerażonej miny - uśmiechnął się. -
Chodziło mi o parę rzutów kośćmi.
136
S
R
A więc to klub dla hazardzistów. To wyjaśniało dziwacz-
ny sposób wpuszczania gości. Przypomniała sobie jego proś- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •