[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dal głę bo ko po grą żo na w my ślach.
Zo sta ła pierw szą żoną Mi ka ela, ale gdy by po ośmiu dniach nie była szczę śli wa,
mo gła by za żą dać po wro tu do domu.
Spa ce ro wa ła po dzie dziń cu, ubra na w ba weł nia ne ki mo no, cze ka jąc, aż na grza na
słoń cem skó ra wchło nie olej ki. Przy klę kła przy ba se nie i pa trzy ła na swo je od bi cie
w błę kit nej wo dzie. Jej twarz mia ła za ska ku ją co spo koj ny wy raz, któ ry prze czył jej
de ter mi na cji.
Bo wca le nie za mie rza ła tu zo stać. Nie za mie rza ła ulec woli wład cy ani się w nim
za ko chać. Tym bar dziej dać mu dzie ci.
Bę dzie miał jej cia ło przez osiem dni i nocy, ale ni g dy nie odda mu ser ca.
Słu żą ca za bra ła ją do środ ka i po sa dzi ła przed lu strem, by zmie nić dłu gie ciem ne
wło sy w małe dzie ło sztu ki, przy ozdo bio ne pe reł ka mi i dia men ci ka mi.
Czy Mi ka el zda wał so bie spra wę, że po ka zał jej dro gę do wol no ści? Czy do my ślał
się, że ona ze chce z niej sko rzy stać?
Naj pierw jed nak musi z nim spę dzić osiem dni i nocy.
Czy po tra fi?
Czy po tra fi mu się od dać cał ko wi cie, wbrew swo je mu cia łu, swo jej woli i po trze -
bie kon tro li?
Czy mam pani po móc z su kien ką? spy ta ła słu żą ca.
Nie. Mu szę na tych miast wi dzieć jego wy so kość. Za pro wadz mnie do nie go.
Dziew czy na chcia ła za pro te sto wać, ale zmie ni ła zda nie.
Tak jest, wa sza wy so kość. Pro szę za mną.
Dziew czy na do sko na le orien to wa ła się w za wi ło ściach pa ła cu, więc szyb ko zna la -
zły się na miej scu.
Słu żą ca za pu ka ła do ze wnętrz nych drzwi apar ta men tu i wy co fa ła się dys kret nie.
Jem ma ode tchnę ła głę bo ko i cze ka ła. W koń cu w drzwiach sta nął lo kaj i ge stem za -
pro sił ją do środ ka.
Chcia łaś mnie wi dzieć? Mi ka el już stał obok niej.
Miał na so bie tyl ko bia ły, wło cha ty ręcz nik, sze ro kie ra mio na i mu sku lar na pierś
były na gie.
Tak.
Co mogę dla cie bie zro bić? za py tał, kie dy lo kaj usu nął się dys kret nie z pola wi -
dze nia.
Mu si my po roz ma wiać.
A my śla łem, że przy szłaś po dzię ko wać za pre zen ty po wie dział z bla dym uśmie -
chem.
Są prze pięk ne od par ła z wa ha niem. I tak, dzię ku ję ci bar dzo, ale&
Chcia ła byś cze goś in ne go? prze rwał jej.
Tak. Moż na tak po wie dzieć.
Zmie rzył ją wład czym spoj rze niem.
Cze go mia no wi cie?
Z emo cji zro bi ło się jej go rą co.
Cze goś nie ma te rial ne go.
Nie za le ży ci na ubra niach i bi żu te rii?
Są pięk ne, ale pra gnę cze goś in ne go.
My śla łem, że wszyst kie ko bie ty ma rzą o stro jach i bi żu te rii.
Przy kro mi cię roz cza ro wać.
Nie je stem roz cza ro wa ny, tyl ko za in try go wa ny. Cze go mo żesz pra gnąć aż tak
moc no, że przy bie głaś do mnie za le d wie go dzi nę przed na szym spo tka niem? Usiądz,
pro szę.
Dzię ku ję, ale nie.
Czy to, co masz po wie dzieć, wy ma ga spe cjal nej od wa gi?
Czy zda wa ła so bie spra wę, jaka jest pięk na? Przy pusz czał, że nie. Była za ska ku -
ją co skrom na.
Za le ży, jak za re agu jesz.
Więc le piej odłóż my tę roz mo wę. Dzi siej sza noc jest spe cjal na i nie chciał bym
jej ze psuć.
Dzi siej sza noc nie może się zda rzyć, do pó ki nie po mó wi my, wa sza wy so kość.
Wes tchnął z od cie niem znie cier pli wie nia.
Nie je stem za chwy co ny cha rak te rem, jaki przy bra ła na sza re la cja. Za dużo roz -
ma wia my, wła ści wie ty za dużo mó wisz, a ja słu cham.
My lisz się, wa sza wy so kość. Ty ni g dy nie słu chasz.
Słu cham, ale za dużo mó wisz.
Może po pro stu dla te go, że nie je steś przy zwy cza jo ny do ko biet, któ re po słu gu ją
się umy słem.
Ro zu miem. Z tru dem po wstrzy mał kpią cy uśmiech. To wie le wy ja śnia, ale na -
dal nie poj mu ję, co ta roz mo wa może mieć wspól ne go z na szy mi pla na mi na dzi siej -
szą noc.
Więk szość męż czyzn woli w ogó le nie roz ma wiać, wa sza wy so kość, ale w na -
szym wy pad ku to ko niecz ne.
Do brze. Mów, a ja będę słu chał, tyl ko skończ my z tymi ty tu ła mi, kie dy je ste śmy
we dwo je. Je steś moją żoną, za chwi lę pój dzie my do łóż ka, więc poza ofi cjal ny mi
oka zja mi zwra caj się do mnie po imie niu. Mu snął ją pal ca mi po po licz ku. No
więc, co chcia łaś mi po wie dzieć?
Przez chwi lę wpa try wa ła się w nie go sze ro ko otwar ty mi, zie lo ny mi ocza mi i sma -
ko wał tę chwi lę.
Chcę, że byś mi coś obie cał po wie dzia ła.
A więc pró bo wa ła z nim ne go cjo wać. In te re su ją ce.
Co ta kie go?
%7łe jako król Sa idii bę dziesz prze strze gał tra dy cji swo je go kra ju i oby cza jów
swo je go ple mie nia.
Czuł, że jest go to wa wal czyć o swo je.
Za wsze tak po stę pu ję od parł.
Cho dzi mi o kon kret ną tra dy cję.
Wy ja śnij mi, o co cho dzi.
Spoj rza ła mu w oczy i od wró ci ła wzrok. Usi ło wa ła zna lezć wła ści we sło wa, ale
w koń cu wzru szy ła ra mio na mi.
Obie caj, że je że li nie uda ci się mnie uszczę śli wić w cią gu pierw szych ośmiu dni
i nocy, zwró cisz mi wol ność i ode ślesz do domu.
Za szo ko wa ła go i przez chwi lę nie był w sta nie od po wie dzieć.
Mó wi łeś kon ty nu owa ła dla cze go mie siąc mio do wy jest taki waż ny. To mi tra -
fi ło do prze ko na nia i spra wi ło, że mam wię cej sza cun ku dla wa szej kul tu ry. Prze ko -
na nie, że ko bie ta po win na być szczę śli wa w mał żeń stwie, jest bar dzo słusz ne.
Moim zda niem ko bie ta po win na też móc de cy do wać o swo im mał żeń stwie i przy -
szło ści, dla te go chcę, że byś mnie wy słu chał.
Prze cież wła śnie roz ma wia my i sły szę cię bar dzo do brze.
Więc po da ruj mi coś, co będę ce ni ła naj bar dziej, daj mi swo je sło wo. Obie caj, że
je że li nie zdo łasz mnie uszczę śli wić, zwró cisz mi wol ność i ode ślesz do domu.
Wąt pisz we mnie?
Nie będę wąt pić, je że li po ka żesz, że mogę ci ufać.
Jak ci mó wi łem, moje sło wo jest pra wem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]