[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlaczego zawsze zamykasz je na klucz?
Dave westchnął.
 Bo bałem się, że gdybyś zobaczyła, co tam trzymam, przekonałabyś się, że
zupełnie nie nadaję się dla ciebie.  Pozbierał swoją bieliznę i skarpety.
Teraz było to śmieszne, ale Kate wiedziała, że wcześniej, choćby dwa dni
temu, mógł brać taki obrót spraw pod uwagę. Zdała sobie sprawę, że była czymś w
rodzaju czarownicy, szukając pretekstu dla usprawiedliwienia własnej obawy
przed małżeństwem. Jak dobrze, że Dave był taki cierpliwy i mądry. Patrzyła, jak
zastanawiał się nad trzecią skarpetką, którą właśnie znalazł i nie mogła
powstrzymać chęci droczenia się z nim.
 No powiedz, co tam przechowujesz? Ludzkie ciała?
 Jeszcze gorzej  powiedział Dave, zapinając spodnie.  Zabawki.
Oczy Kate stały się szersze.
 Więcej zabawek?
Wyjął klucz z szafki.
 Pomagają mi myśleć. Wiem, że brzmi to głupio, ale wprowadzają mnie w
odpowiedni nastrój.  Poprowadził ją do drzwi strychu i otworzył je.  Niektóre są
zupełnie wyjątkowe. Dla kolekcjonera. Ale większość to po prostu zabawa.
Kate wdrapała się po schodach i zamrugała oczami ze zdumienia. Nawet w
najśmielszych, dziecięcych marzeniach nie wyobrażała sobie czegoś podobnego.
Wielkie świetliki były wycięte w tylnej części dachu i rzucały światło na większą
część strychu. Resztę oświetlały żarówki. Wszędzie było pełno gier, książek,
maszyn do gumy do żucia, malutkich ciężarówek, obręczy do koszykówki.
... To była mieszanina kolorów i faktur, które zdawały się nie mieć końca. Była
pewna, że to najszczęśliwsze, najbardziej przytulne gniazdko, jakie powstało na
ziemi. Pośrodku tego bałaganu stało duże biurko kreślarskie z mnóstwem szuflad.
Wystawały z nich pióra, ołówki, pędzle, kredki, flamastry, gumki, temperówki i
jakieś urządzenie.
 A to co?  spytała Kate, wskazując na przyrząd.
 Pistolet do malowania.
 Po co ci?
 Rysuję  podszedł do biurka i wyciągnął nie dokończony obrazek i pokazał
jej.
Patrzyła na postacie przebiegające między ramkami.
 Skądś to znam.
Dave uśmiechnął się.
 Bo mimo wszystko znajdujesz czas na czytanie komiksu w gazecie.
 To świetny komiks. Każdy odcinek jest ciekawszy od poprzedniego. Ten
facet, o tu, jest z innej planety i zakochał się w policjantce o imieniu Patti... 
Patrzyła na rysunki, które trzymała w ręku.  Po co je przerysowujesz?
 Nie przerysowuję. Ja je rysuję.
Kate spojrzała na podpis na dole kartki.  David Dodd .
 Naprawdę? Wymyślasz je i dostajesz za to pieniądze?
 Właśnie.
 To dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś?
 Mówiłem, ale nie słuchałaś. Za każdym razem spuszczałaś oczy i pytałaś:
 Ale co robisz naprawdę?
Kate poczuła, że zaraz zapadnie się pod ziemię. Miał rację.
 Czuję się jak kretynka.
Dave objął ją i chrząknął.
 Nie twoja wina. Prawdę mówiąc, byłem nieco niepewny, a poza tym było
zabawne trzymać to w sekrecie. Komiks zaczął się sprzedawać dopiero trzy
tygodnie temu. Początkowo miała to być miesięczna próba, ale stało się tak
popularne, że zaproponowali długoterminowy kontrakt. Teraz rozmawiam o
wydaniu książkowym.  Odsunął się od niej na wyciągnięcie ramion, w oczach
miał pewność siebie.  Naprawdę podobają ci się?
 Uwielbiam je! Uwielbiam też twoją pracownię. Rzeczywiście może
inspirować do twórczości.
 Sądzisz, że mogłabyś tu grać na wiolonczeli?
Kate zaśmiała się.
 Nie. Muszę mieć miejsce, gdzie mnie nic nie rozprasza.
 Mamy więc problem, Kate. Potrzeba nam większego domu.
Kate zgodziła się.
 Potrzebujemy domu w okolicy, gdzie mieszkają rodziny i dzieci bawią się w
alejkach. Domu, w którym byłoby dużo sypialni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •