[ Pobierz całość w formacie PDF ]
współśrodkowych okręgów. Zrodek tarczy nazywa się tee.
- A jak nazywają się kamienie i miotły?
- Kamienie i miotły.
- Co robi skip?
- Czyta lód. Bo lód może być szybki lub wolny. Kieruje grą: mówi, kiedy zamiatać,
kiedy wybić kamień przeciwnika, z jaką siłą rzucić kamieniem. Gra wymaga naprawdę
sporych umiejętności, także strategicznych. Widzowie przeżywają ogromne emocje. Dzisiaj
nie będzie tłoku, ale spróbuj się wcisnąć, kiedy będą zawody.
Przy okazji, turniej nazywa się bonspiel.
Klub Curlingowy w Pickax zbudowano poza miastem ze względu na przystępną cenę gruntu i
sporą ilość miejsca na parking. Ludzie mówili, że budynek przypomina z wyglądu
szwajcarską chatę, której wnętrze emanuje życzliwością, a to stanowiło istotę tego sportu.
Qwilleran tak pózniej opisał tę wizytę w swoim dzienniku:
Pogodny Jimmy i ja zaczęliśmy od sali rozgrzewek, gdzie zobaczyłem kilka osób, które
poznałem już wcześniej: Iheo i Misty Morghan, Fran Brodie i doktor Prelligate, Hixie Rice i
Dwight Somer, Jeffa Young a z nią (pomyślałby kto!) Kirt Nightingale. Może próbował jej
wcisnąć jakieś książki? A może to ona zdobywała kolejne zamówienie na horoskop? Dwight
podziękował mi za polecenie go Cassowi Youngowi i obiecał mu pomóc.
Podczas niezobowiązującej rozmowy z Morghanami usłyszałem coś pouczającego.
Tajemniczy mecenas Misty (tak się składa, że wiem, że to Don Exbridge) wpadł do jej
pracowni, żeby się dowiedzieć, czy możliwe jest wykonanie zamówienia w pewnym
określonym terminie. Powiedział, że zamierza ozdobić batikami wielką salę jadalną i zawiesić
je na balkonach. Restauracja miała zostać otwarta, zanim spadnie śnieg więc byłoby dobrze,
gdyby mogła dostarczać chociaż kilka batików, jeżeli nie całość zamówienia.
A więc dlatego oferta Erniego Kempka została odrzucona! Exbridge wchodzi w
interes razem z dawnym właścicielem Ottos Tasty Eats"!
Jimmy pokazał mi Cassa Young. Wysoki, przystojny mężczyzna, trzyma się prosto jak
jego matka. Cass i członkowie klubu radzili nad rozwiązaniem jakiegoś problemu, więc nie
wtrącaliśmy się. Chodziło chyba o to, że nowy agregat chłodniczy nie utrzymywał lodu w
należytej temperaturze, a bonspiel zaplanowano na najbliższe sobotę. Z Bixby miał
przyjechać mechanik, który miał jednak wcześniej umówioną wizytę, ale zgodził się
przyjechać pózniej, jeżeli ktoś go wpuści do środka.
Maszynownia, toalety i szatnie znajdowały się na niższym poziomie. U dołu schodów
zauważyliśmy niewielki kącik do przechowywania trofeów. Na cokole stał pamiątkowy kamień
do curlingu i dwa skrzyżowane kilofy na ścianie - ten sam emblemat, jaki pojawia się na
małej szpilce noszonej przez członków klubu.
W sali rozgrzewek na tablicy rozpisano wieczorne spotkania. Przez okna widać było
tory do gry. Ktoś szlifował lód, który pózniej zostanie spryskany wodą. Zamarznięte kropelki
dają efekt kamyczków. Gdyby lód był zbyt gładki, kamienie lądowałyby w pobliskim okręgu.
Podczas gry gracze zamiatali lód miotłami, żeby usunąć lodowy pył i wodę sprzed
ślizgających się kamieni.
Kiedy rozpoczęły się mecze i przeszliśmy na galerię dla widzów, odkryłem, jak bardzo
cywilizowany jest ten sport! %7ładnej agresji na lodzie, żadnych obrazliwych okrzyków ze
strony widzów!
- Kto rzuca pierwszy? - zapytałem Jimmy'ego.
Pierwszy gracz zbliżył się do haka - punktu oparcia dla stóp, który umożliwia mu
odbicie się od lodu. Chwila koncentracji, potem przysiad, pchnięcie i kamień poleciał
ślizgiem wzdłuż toru. Dynamiczne pchnięcie w pełnej napięcia chwili skojarzyło mi się od
razu z zamachem rzucającego piłkę bejsbolisty, z obrotem dyskobola albo z krokami
rzucającego kłodą w ludowym szkockim sporcie.
Jak zahipnotyzowany obserwowałem zawody: kamień ślizgający się po lodzie i
omijający łukiem przeszkody, niezbyt daleko, ale wystarczająco, by zdobyć punkt. Jak oni to
robią? Skrętem nadgarstka? Albo samą siłą woli? Tymczasem okrzyki graczy i widzów
wypełniają arenę. - Zamiataj!... Wybij! Dobry kamień! Mocniej! Na bok!... Przestań
zamiatać!... Hammer!... Mamy go!
Pózniej w sali rozgrzewek spotkałem Cassa Young. Powiedziałem mu, że chciałbym
wstąpić do klubu. Od razu skinął na młodą, rudowłosą kobietę.
- Nowy zawodnik! Zajmij się nim, zanim stąd ucieknie!
Kobieta przyniosła mi deklarację do wypełnienia i zapytała, czy chciałbym zapisać się
na zajęcia próbne.
Nagle pewien bardzo podenerwowany członek klubu zawołał:
- Nie mogę czekać na mechanika! Muszę zawiezć żonę do szpitala! Zaraz będzie
rodzić!
- Ja zostanę - zaofiarował się Cass. - Jedz do domu i niczym się nie przejmuj. Mam
nadzieję, że będzie chłopak! - wołał za znikającą sylwetką.
- Mam nadzieję, że będzie dziewczynka - powiedziała rudowłosa.
Po drodze do domu Pogodny Jimmy zagadnął Qwilla:
- Wiesz, kto to jest ta ruda? Druga żona Dona Exbridge'a.
Właśnie się z nim rozwodzi.
- Słyszałem o tym - odparł dziennikarz. - Jednak kiedy ją poznałem w zeszłym roku na
proszonej kolacji, przypominała mi wystraszoną małą myszkę.
- Don lubi myszki - stwierdził Jimmy. - Chce być dla nich jak ser. Faktycznie, Robyn -
bo jej imię pisze się przez igrek - ma charakter. Ale rude włosy to coś nowego.
- Kiedy Susan rozwiodła się Donem, zaczęła zwracać się do wszystkich per skarbie" i
otworzyła elegancki sklep z antykami - dorzucił Qwilleran. - Co twoim zdaniem Robyn zrobi
z alimentami?
- Już wróciła do swojego poprzedniego zajęcia: manikiur na telefon. Wyłącznie wizyty
domowe. Masz zamiar zapisać się na kurs curlingu?
- Chyba nie. Jestem profesjonalnym widzem, a moje hobby to obserwowanie ludzi.
Czy wpadniesz na kielonka przed snem?
Mam naprawdę wyśmienitą szkocką.
- Wydaje mi się, że będzie to najodpowiedniejsze zwieńczenie udanego wieczoru.
Kiedy dotarli na osiedle i weszli do domu numer cztery, usłyszeli przerażający skowyt.
- Mój Boże! Co to jest? - Pogodny Jimmy z trudem chwytał powietrze.
Głęboki pomruk przeszedł w przerazliwy pisk. Qwilleran jęknął, obawiając się, że
kolejny ochotnik właśnie stracił życie.
- To Koko - wyjaśnił chrapliwym głosem.
- Tamtej nocy usłyszałem coś takiego przez ścianę i pomyślałem, że do Moose County
wróciły wilki. Może ma niestrawność?
- Nie mam pojęcia. - Dziennikarz stwierdził, że lepiej będzie nie ujawniać rodzinnych
sekretów. - No to najlepszego.
Opróżniwszy kieliszek, Jimmy wrócił do siebie, żeby wziąć prysznic, co doskonale
było słychać przez cienkie ściany. Qwilleran zatelefonował do redakcji porannego wydania
Coś tam" i dyskretnie zasięgnął języka, chcąc potwierdzić prawdziwość kociego przeczucia.
- Nie - padła odpowiedz. - Nie zgłaszano żadnego wypadku w rewirze.
Rozdział czternasty
Wczesnym rankiem dziennikarza zbudził telefon od najbliższego sąsiada.
- Złe wieści, Qwill! Właśnie dzwonił do mnie dyżurny z komisariatu. Znamy się z
klubu. Powiedział, że Cass Young spadł ze schodów i skręcił sobie kark! Kto wie, czy nie
uderzył głową w kamień na wystawie na najniższym poziomie. Pamiętasz, że miał czekać na
mechanika. Może wypił o jedno piwo za dużo i za bardzo się spieszył do toalety? Jesteś tam?
Nie śpisz już?
- Słucham cię uważnie - uspokoił go Qwilleran. - Sam nie wiem, co powiedzieć.
- Zaraz podadzą tę informację w następnym wydaniu wiadomości, ale pomyślałem, że
cię uprzedzę. Dziękuję za miły wieczór.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]