[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kilka pytań.
 Jasne, nie ma sprawy. Ale nie wierzę, by moi chłopcy wdali się w coś takiego.
Do licha, wiesz, jak jest, kiedy kowboje wypiją kilka głębszych na zabawie. Trochę
ich roznosi. Przecież to normalne.
 Słuchaj, Fred, na przyjęciu rozmawialiśmy o młodym Santanie. Chciałeś,
żebym zajął się jego sprawą, prawda? Otóż właśnie zajmuję się nią w sposób, jaki
uważam za właściwy.
 Znam cię, Jake, i nie wątpię, że zawsze postąpisz właściwie.
 Cieszę się, że mnie popierasz. Zastanawiam się właśnie, czy nie wydałeś
kowbojom poleceń, które mogli opacznie zrozumieć.
 Wolnego, stary! To zbyt pokrętne dla mnie.
 Okay, Fred, powiem szczerze: jeśli kazałeś swoim chłopakom mieć oko na
Rafaela Santanę, a oni zaczaili się na niego i pobili do nieprzytomności, będziesz
współwinny przestępstwa.
Gilmer ze zdumieniem pokręcił głową.
 Chyba musiałbyś mnie nie znać, Jake, by podejrzewać, że kazałem swoim
ludziom chodzić za Santaną, a potem go pobić. To nie w moim stylu. Zrobiłeś mi
przykrość. A myślałem, że jesteśmy jak bracia.
 Fred, mam wobec ciebie dług wdzięczności i, na Boga, nie mów, że
kiedykolwiek się tego wypierałem!
 Ja też mam wobec ciebie dług wdzięczności  powtórzył jak echo Fred.  A
wtedy, kiedy rozmawialiśmy sobie na przyjęciu, chciałem ci po prostu powiedzieć,
żebyś spróbował wpłynąć na tego chłopaka. Pogadać z nim, wytłumaczyć mu, że
Beth będzie lepiej bez niego. No wiesz, po prostu trochę go utemperować.
 Właśnie tak to wtedy zrozumiałem. Niestety, nie dano mi szansy, bo
wcześniej zdążyli  utemperować go twoi kowboje.
Fred pokręcił głową.
 Tego jeszcze trzeba dowieść. Co zamierzasz teraz zrobić?
Jake zmarszczył brwi.
 Sam nie wiem. Teraz będzie jeszcze trudniej utrzymać tych dwoje z dala od
siebie.
 Cholera, wszystko przez tę utrapioną Shelton i jej  wilki!  zaklął Gilmer. 
Ona próbuje wszystko zmienić, cofnąć nas o sto lat. Ale my się nie damy, stary.
Zaręczam ci.
 Fred, Julia nie jest niczemu winna. Ona i jej wilki zadziałały jedynie jak
katalizator. Raz wywołaną reakcję trudno zatrzymać. Beth jest dorosła i wie, czego
chce. Chce być z Rafaelem Santaną.
 Musi się wreszcie opamiętać. Nie dopuszczę, żeby stała jej się krzywda.
 A ja nie chcę, by komukolwiek stała się krzywda  zauważył sucho Jake. 
Mam nadzieję, że Rafe będzie odtąd mógł się czuć bezpiecznie w Pierson.
 Masz moje słowo. I możesz sobie porozmawiać z każdym z moich chłopców.
 Serdeczne dzięki, Fred.  Jake uśmiechnął się, choć doskonale zdawał sobie
sprawę, że każdy z podejrzanych będzie miał alibi, gdyż kumple będą go kryć.
 Aha, jeszcze coś, szeryfie. Muszę zgłosić skargę.
 Skargę?
 Tak. Miałem nic nie mówić, ale skoro już tu jesteś, powiem ci, że w nocy
straciłem piękne cielę. Wygląda na to, że zagryzły go dzikie zwierzęta. Było na
wpół pożarte.
Jake poczuł niemiły skurcz w żołądku. Już wiedział, co za chwilę usłyszy.
 Pomyślałem, że to musi być robota wilków  oznajmił Fred.
 Równie dobrze mogły się do niego dobrać zdziczałe psy albo kojoty.
 Mogły, tylko od dawna nie widziano tu ani włóczących się psów, ani kojotów.
 W takim razie musiałbym obejrzeć ścierwo. Jeśli okaże się, że cielaka
zagryzły wilki, będę działał.
 Słusznie. Przejdz się teraz do szopy i pogadaj z chłopakami. Pózniej pokażę ci
te resztki.
Fred wrócił, gdy Jake właśnie skończył wypytywanie.
 I co, dowiedziałeś się czegoś ciekawego?  zapytał, skinieniem głowy
odprawiwszy kowbojów.
 Tego, czego się spodziewałem  lakonicznie odparł Jake.
 A jeżeli chodzi o cielę  powiedział Fred  to niestety muszę cię zmartwić.
 Dlaczego?
 Zcierwo zaczęło śmierdzieć i przyciągać sępy, więc chłopcy wrzucili je do
starej studni i zakopali. Ale powtarzam ci, wyraznie było widać, że to robota wilka.
I powiedz ode mnie tej Shelton, że traktuję ten przypadek jako pierwsze
ostrzeżenie. Jeśli jeszcze raz coś takiego się zdarzy, nie odpowiadam za ranczerów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •